Przyglądała mu się uważnie, prawdopodobnie robiła to za mało
dyskretnie, biorąc pod uwagę lekkie niezadowolenie malujące się na twarzy
Matta. Nie uszło to uwadze Dracona, który uśmiechnął się pod nosem. Mauro
widząc minę przyjaciela postanowił przerwać tę, wydawałoby się niezręczną
sytuacje
- No to co Alea? Tym razem zostajesz na dłużej czy znowu
gdzieś uciekniesz?- głupszego pytania nie mogłeś zadać, skarcił się w myślach,
ale nic innego nie przyszło mu do głowy
- Co? A tak-zaśmiała się- Planuję zostać na dłużej, od
października zaczynam studia, będę musiała powtarzać rok, ale to nic, przedłużę
sobie młodość- dodała z uśmiechem
-No tak, nasza przyszła pani architekt! Jak Ty dziecino
pogodzisz studia z ciągłym imprezowaniem?
-Kto tu mówi o imprezowaniu?- spytała dziewczyna
- Chyba nie sądzisz że Mauro król parkietu Ci odpuści! –
odpowiedział z ogromnym uśmiechem, na co Alea tylko się zaśmiała, po czym
zeszła ze sceny i usiadła obok Livii, która nie uraczyła jej jednak nawet
spojrzeniem.- Jej sprawa- pomyślała Alea i uśmiechnęła się, do Matta i Marlene
którzy do nich dołączyli. Zespól o jakże wdzięcznej nazwie „Adventure” zaczął
grać. Ludzie uśmiechali się pod nosami, zamykali oczy, wczuwali się w muzykę. Odpływali
myślami w najgłębsze zakamarki umysłu, tylko Alea siedziała wyprostowana ze
wzrokiem wbitym w muzyków.
-To było takie ładne, zagrasz coś jeszcze- spytała błagalnym
tonem ciemnowłosa
-Może potem co? – widząc rozczarowany wzrok dziewczyny,
dodał- No chodź tu złośnico
- Nie jestem żadną złośnicą- odpowiedziała wtulając się w
chłopaka- Draco, a myślisz, że to dobry pomysł, żebyśmy z wami jechały?
Przecież Marlene i Mauro się tam pozabijają
-Może nie będzie tak źle, są dorośli
-Jasne- mruknęła Leaila
-Daj spokój, Mauro będzie w pracy, nie będzie miał czasu na
wygłupy, już ja o to zadbam- powiedział do dziewczyny z łobuzerskim uśmiechem
-Czasami mam wrażenie, że jestem z tyranem- powiedziała
cicho, pod nosem, na co chłopak spojrzał na nią badawczo, unosząc brew do góry-
Jesteś dla nich okropny, wiecznie muszą coś dopracowywać, coś dodać,
pozmieniać, to nie tak, to inaczej, krzyczysz, przedrzeźniasz, nie dajesz żyć i
cieszyć się wyjazdem
-Od kiedy tak ich bronisz?
- Od chwili, kiedy zobaczyłam, że nawet Mauro boi się do
Ciebie podejść, kiedy się wściekasz- odpowiedziała dziewczyna obejmując go za
szyję i dając uroczego buziaka w policzek
-Jak byś nie
zauważyła, nie jeździmy na wakacje, tylko do pracy, ktoś musi pilnować
dyscypliny, a jak widać, tylko ja się przejmuję czy wszystko jest na swoim
miejscu i czy przypadkiem któryś z chłopaków gdzieś się nie zgubił i…
-No już nie bądź taki zasadniczy – przerwała mu Leaila –
mogą czasami poszaleć, tym bardziej, że to nie jest wasza główna praca, nie
zapominaj, że to miała być przede wszystkim rozrywka
-Tak...jasne- mruknął zmieszany chłopak. Może faktycznie za
bardzo się tym wszystkim przejmuje. Trochę się
w tym zatracił, zapomniał o tym, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż to,
czy gitara jest odpowiednio nastrojona, i czy uderzenie w perkusję nie jest
przypadkiem za sekundę za wcześnie. Przecież ważniejsza była praca w
kancelarii, ważne było utrzymanie dobrych stosunków z ludźmi, którzy chcą
jeszcze z nim przebywać, a najważniejsza
była Ona, mała i drobna istotka o ciemnych włosach, która zupełnie
bezinteresownie, tak po prostu chciała dla niego jak najlepiej.
-Alea, wszystko dobrze? Jesteś strasznie blada- zapytał
zmartwiony Matt
-Ja…trochę mi słabo, muszę wyjść, zaraz wracam- po tych
słowach wstała i nie zważając na nic wybiegła z klubu, po czym usiadła na
krawężniku ciężko dysząc
-Co to do cholery było? – powiedziała do siebie na głos- To
się robi coraz bardziej dziwne- dodała obejmując się ramionami, było zimno, w
końcu był środek nocy. Najlepsza pora, żeby wszystko przemyśleć.-Ale miejsce
raczej nieodpowiednie- pomyślała czując na sobie lekkie krople deszczu, mimo
to, nie ruszyła się z miejsca, wtuliła się tylko w ramiona chłopaka, który za
nią wyszedł i zaczęła się powoli uspokajać.
W klubie chwilowo panowała cisza, Adam zmieniał struny
swojej gitary, więc reszta mężczyzn zyskała kilka minut na złapanie oddechu.
Niezmącony spokój przerwał odgłos tłukącej się szklanki i czyjeś szybkie kroki.
Dracon podniósł oczy do góry, nawet niezbyt zainteresowany, ale coś w jego
głowie kazało mu to zrobić. Zobaczył
zdezorientowane twarze siedzących w loży znajomych, skierowanych w
stronę drzwi za którymi zniknęła Alea. Biegnij. Powiedziało coś w jego
głowie. Właściwie już odkładał gitarę, by za nią pójść, ale uprzedził go Matt.
i vice versa : O pisz gorzej, bo będę się powtarzać :c jesteś świetna.
OdpowiedzUsuń// hermiones-diary
będziesz miała mało zróżnicowane komentarze, jeżeli to dalej będzie tak świetne :D
OdpowiedzUsuńfenomenalne, fantastyczne, finezyjne, fspaniałe (;D), fajne, f'super, favourite <3 lubię literkę "f". lubię Twoje opowiadanie <3 czekam bardzo niecierpliwie na ciąg dalszy i cieszę się że masz takie fajne tempo dodawania nowych rozdziałów :D
OdpowiedzUsuńlol panna Draco się nie uśmiecha, co Ty dajesz, ludzie bez uczuć się nie uśmiechają : / czarna dupa jak łohohohoho i o matko.
OdpowiedzUsuń:*:*:*:*:* fajnie, że siedzisz obok :)))
to masz jeszcze buzi :* fajnie piszesz, fajna dziołcha z Ciebie :))))))
fajne, ale jako muzyk muszę się uwalić- na koncercie nie zmienia się strun, bo rozstroiłyby się po kilku minutach, jak zmieniiać to kilka tygodni wcześniej:P ale sam blog po prostu świetny:))
OdpowiedzUsuńdzięki, zapamiętam ;))
UsuńBiedna Alea, niesamowicie skomplikowana i złożona postać *.* Wgl, wielki respect za tak oryginalny pomysł!
OdpowiedzUsuńBtw. czytając jakoś przyszła mi na myśl ta piosenka http://www.youtube.com/watch?v=Sg1C8Oat9a4 (chociaż to zupełnie nie mój gust muzyczny) Przepraszam, jeżeli tym właśnie zniesmaczyłam Twoje muzyczne preferencje :)
chyba trochę się skompromituję...ale to znam :D
Usuń