środa, 15 sierpnia 2012

9. Ils


Przyglądała mu się uważnie, prawdopodobnie robiła to za mało dyskretnie, biorąc pod uwagę lekkie niezadowolenie malujące się na twarzy Matta. Nie uszło to uwadze Dracona, który uśmiechnął się pod nosem. Mauro widząc minę przyjaciela postanowił przerwać tę, wydawałoby się niezręczną sytuacje
- No to co Alea? Tym razem zostajesz na dłużej czy znowu gdzieś uciekniesz?- głupszego pytania nie mogłeś zadać, skarcił się w myślach, ale nic innego nie przyszło mu do głowy
- Co? A tak-zaśmiała się- Planuję zostać na dłużej, od października zaczynam studia, będę musiała powtarzać rok, ale to nic, przedłużę sobie młodość- dodała z uśmiechem
-No tak, nasza przyszła pani architekt! Jak Ty dziecino pogodzisz studia z ciągłym imprezowaniem?
-Kto tu mówi o imprezowaniu?- spytała dziewczyna
- Chyba nie sądzisz że Mauro król parkietu Ci odpuści! – odpowiedział z ogromnym uśmiechem, na co Alea tylko się zaśmiała, po czym zeszła ze sceny i usiadła obok Livii, która nie uraczyła jej jednak nawet spojrzeniem.- Jej sprawa- pomyślała Alea i uśmiechnęła się, do Matta i Marlene którzy do nich dołączyli. Zespól o jakże wdzięcznej nazwie „Adventure” zaczął grać. Ludzie uśmiechali się pod nosami, zamykali oczy, wczuwali się w muzykę. Odpływali myślami w najgłębsze zakamarki umysłu, tylko Alea siedziała wyprostowana ze wzrokiem wbitym w muzyków.

-To było takie ładne, zagrasz coś jeszcze- spytała błagalnym tonem ciemnowłosa
-Może potem co? – widząc rozczarowany wzrok dziewczyny, dodał- No chodź tu złośnico
- Nie jestem żadną złośnicą- odpowiedziała wtulając się w chłopaka- Draco, a myślisz, że to dobry pomysł, żebyśmy z wami jechały? Przecież Marlene i Mauro się tam pozabijają
-Może nie będzie tak źle, są dorośli
-Jasne- mruknęła Leaila 
-Daj spokój, Mauro będzie w pracy, nie będzie miał czasu na wygłupy, już ja o to zadbam- powiedział do dziewczyny z łobuzerskim uśmiechem
-Czasami mam wrażenie, że jestem z tyranem- powiedziała cicho, pod nosem, na co chłopak spojrzał na nią badawczo, unosząc brew do góry- Jesteś dla nich okropny, wiecznie muszą coś dopracowywać, coś dodać, pozmieniać, to nie tak, to inaczej, krzyczysz, przedrzeźniasz, nie dajesz żyć i cieszyć się wyjazdem
-Od kiedy tak ich bronisz?
- Od chwili, kiedy zobaczyłam, że nawet Mauro boi się do Ciebie podejść, kiedy się wściekasz- odpowiedziała dziewczyna obejmując go za szyję i dając uroczego buziaka w policzek
-Jak byś  nie zauważyła, nie jeździmy na wakacje, tylko do pracy, ktoś musi pilnować dyscypliny, a jak widać, tylko ja się przejmuję czy wszystko jest na swoim miejscu i czy przypadkiem któryś z chłopaków gdzieś się nie zgubił i…
-No już nie bądź taki zasadniczy – przerwała mu Leaila – mogą czasami poszaleć, tym bardziej, że to nie jest wasza główna praca, nie zapominaj, że to miała być przede wszystkim rozrywka
-Tak...jasne- mruknął zmieszany chłopak. Może faktycznie za bardzo się tym wszystkim przejmuje. Trochę się  w tym zatracił, zapomniał o tym, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż to, czy gitara jest odpowiednio nastrojona, i czy uderzenie w perkusję nie jest przypadkiem za sekundę za wcześnie. Przecież ważniejsza była praca w kancelarii, ważne było utrzymanie dobrych stosunków z ludźmi, którzy chcą jeszcze z nim przebywać,  a najważniejsza była Ona, mała i drobna istotka o ciemnych włosach, która zupełnie bezinteresownie, tak po prostu chciała dla niego jak najlepiej.

-Alea, wszystko dobrze? Jesteś strasznie blada- zapytał zmartwiony Matt
-Ja…trochę mi słabo, muszę wyjść, zaraz wracam- po tych słowach wstała i nie zważając na nic wybiegła z klubu, po czym usiadła na krawężniku ciężko dysząc
-Co to do cholery było? – powiedziała do siebie na głos- To się robi coraz bardziej dziwne- dodała obejmując się ramionami, było zimno, w końcu był środek nocy. Najlepsza pora, żeby wszystko przemyśleć.-Ale miejsce raczej nieodpowiednie- pomyślała czując na sobie lekkie krople deszczu, mimo to, nie ruszyła się z miejsca, wtuliła się tylko w ramiona chłopaka, który za nią wyszedł i zaczęła się powoli uspokajać.

W klubie chwilowo panowała cisza, Adam zmieniał struny swojej gitary, więc reszta mężczyzn zyskała kilka minut na złapanie oddechu. Niezmącony spokój przerwał odgłos tłukącej się szklanki i czyjeś szybkie kroki. Dracon podniósł oczy do góry, nawet niezbyt zainteresowany, ale coś w jego głowie kazało mu to zrobić. Zobaczył  zdezorientowane twarze siedzących w loży znajomych, skierowanych w stronę drzwi za którymi zniknęła Alea. Biegnij. Powiedziało coś w jego głowie. Właściwie już odkładał gitarę, by za nią pójść, ale uprzedził go Matt. 

8 komentarzy:

  1. i vice versa : O pisz gorzej, bo będę się powtarzać :c jesteś świetna.

    // hermiones-diary

    OdpowiedzUsuń
  2. będziesz miała mało zróżnicowane komentarze, jeżeli to dalej będzie tak świetne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. fenomenalne, fantastyczne, finezyjne, fspaniałe (;D), fajne, f'super, favourite <3 lubię literkę "f". lubię Twoje opowiadanie <3 czekam bardzo niecierpliwie na ciąg dalszy i cieszę się że masz takie fajne tempo dodawania nowych rozdziałów :D

    OdpowiedzUsuń
  4. lol panna Draco się nie uśmiecha, co Ty dajesz, ludzie bez uczuć się nie uśmiechają : / czarna dupa jak łohohohoho i o matko.

    :*:*:*:*:* fajnie, że siedzisz obok :)))
    to masz jeszcze buzi :* fajnie piszesz, fajna dziołcha z Ciebie :))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. fajne, ale jako muzyk muszę się uwalić- na koncercie nie zmienia się strun, bo rozstroiłyby się po kilku minutach, jak zmieniiać to kilka tygodni wcześniej:P ale sam blog po prostu świetny:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Alea, niesamowicie skomplikowana i złożona postać *.* Wgl, wielki respect za tak oryginalny pomysł!

    Btw. czytając jakoś przyszła mi na myśl ta piosenka http://www.youtube.com/watch?v=Sg1C8Oat9a4 (chociaż to zupełnie nie mój gust muzyczny) Przepraszam, jeżeli tym właśnie zniesmaczyłam Twoje muzyczne preferencje :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy