piątek, 3 sierpnia 2012

5. Cine esti?


- Livia idę się przejść, niedługo będę- powiedziała Alea zakładając buty
- Ale zaraz przyjdzie Matt…
- Niedługo będę, poczeka
Wyszła, tak po prostu sobie wyszła, było jej szkoda Matta, był taki zakochany w Alei, ona też go kochała, ale odkąd straciła pamięć, uczuci wygasło. Alea tłumaczyła jej, że wszystko wróci do normy, musi się tylko do wszystkiego przyzwyczaić, ale to trwa już długo. Matt też nie był z tego powodu szczęśliwy. Kochał ją, bardzo, byli ze sobą od 4 lat, właściwie od 3, bo ostatniego roku raczej nie można wliczać. Rozumiał ją, była zagubiona, wszystko było dla niej nowe, ale czuł ogromny ból, kiedy go odtrącała, ale to minie, to wszystko minie.
Szła powoli w stronę jednego z londyńskich parków, to dziwne, ale pamiętała te drogę, jakby chodziła nią codziennie. Nogi same zaniosły ją do jednego z przydrożnych barów. Usiadła przy blacie, zamówiła sok i obserwowała ludzi dookoła, było ok. godziny 19, więc bar się zapełniał.
- Hej, czy my się przypadkiem nie znamy? – podeszła do niej niska blondynka, świdrując zielonymi oczami
-Słucham?
- Jesteś Alea, prawda? Trochę się zmieniłaś, ale nie aż tak, żeby cię nie poznawać
- Tak...przepraszam, ale nie za bardzo cię kojarzę
- Jestem Marlene, studiowałyśmy na tej samej uczelni, poznałyśmy się na imprezie u Garnerów,  pamiętasz?
- A tak, jasne, u Garnerów – kim do cholery są Garnerowie? Kim ona jest?
- Nie wyglądasz najlepiej, wszystko w porządku?
- Jasne, wiesz, jechałam kilka godzin i jestem trochę zmęczona, to wszystko
- No tak, pewnie wracasz ze swojego Wilmslow. Jak  siostra? Pamiętam, że miała trochę problemów – czemu ona tyle o mnie wie? Pomyślała Alea, do szału doprowadzały ją podobne sytuacje, musiała rozmawiać z ludźmi których zupełnie nie kojarzyła, nie znosiła tłumaczyć się, czemu ich nie pamięta.
- Tak, wszystko w porządku, jak u ciebie? – może jak będzie się normalnie zachowywać, to się nie zorientuje
- Świetnie!  Skończyłam studia, pracuję jako kelnerka, wiesz, nie jest to szczyt marzeń, ale jakoś trzeba zarobić, jestem wolontariuszem w domu dziecka, ale to już chyba wiesz, och i ostatnio byłam z Mauro w Paryżu, zabrał mnie na wycieczkę, to takie romantyczne…
Mauro, Mauro, kim był Mauro?
- Z kim?- wyrwało się jej
- No tak, przecież Ty nic nie wiesz,  jestem z nim, wiem, dla mnie też to niesamowite, kto by powiedział, on przyszła gwiazda, muzyk i ja zwykła studentka dziennikarstwa, a tak się nie znosiliśmy, byłam wściekła, kiedy Draco mnie z nim poznał. Hej, źle się czujesz? Zadzwonić po kogoś? Ann, daj mi proszę szklankę wody! Chodź wyjdziemy na zewnątrz, strasznie zbladłaś, Ann gdzie ta woda?!
- Dzięki Marlene, już wszystko dobrze, ja...powinnam chyba wracać, chłopak czeka na mnie w domu
- No tak, Matt, pewnie się za tobą stęsknił, właśnie nawet nie zapytałam czemu wyjechałaś, ej stój, nie puszczę cię samej, jak coś ci się stanie?
- Naprawdę, wszystko już dobrze, musze iść, dzięki za wszystko, do zobaczenia Marlene- Alea wybiegła z baru. Co to było? Czemu tak spanikowała?
- Marlene, wszystko dobrze? Wyglądasz dziwnie
- Tak, jasne, tylko się zamyśliłam, spotkałam dawną znajomą i coś mi tu nie gra…
- Kogo?
- Alea, raczej nie znasz, na pewno nie znasz. Chodźmy Draco, Mauro pewnie już się niecierpliwi

4 komentarze:

  1. ja nie wiem, co Ci siedzi w tej głowie :D naprawdę. taka niepozorna.

    // hermiones-diary

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo mi się podoba to opowiadanie i jestem strasznie ciekawa ciągu dalszego! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mi szkoda Aleii w tej scenie. Wolę sobie nie wyobrażać jak czuje się osoba, która straciła pamięć, jak trudno musi przychodzić jej radzenie sobie w takich sytuacjach. Pomyślałam o tym, ponieważ opisałaś ich rozmowę tak realistycznie i naturalnie - a to jest to, co tak bardzo uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masakra, wyobrażam sobie, co ona musiała czuć podczas tej rozmowy. Bała się zapewne, żeby czegoś dziwnego nie palnąć... Takie sytuacje są straznie niekomfortowe :/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy