Ciemnowłosa dziewczyna spała, wtulona twarzą w poduszkę.
Pojedyncze kosmyki włosów opadały na lekko zaróżowione policzki. Zamknięte powieki
ukrywały oczy, które jeszcze parę chwil temu mówiły tak dużo. Pełne usta, teraz
lekko rozchylone przywracały mu na myśl sekundy, podczas których był w nich
całkowicie zatracony. Przeciągnęła się powoli, wciąż się nie budząc. Dracon
westchnął głęboko, łapiąc w płuca jak najwięcej powietrza, w którym wciąż
unosiła się mieszanina zapachów, pobudzających jego zmysły. Rozejrzał się po
pokoju, w którym panował jeszcze półmrok. Ich ubrania były porozrzucane dookoła
łóżka, ale było ich zaskakująco dużo, odwrócił głowę i zaśmiał się pod nosem,
orientując się, co było tego powodem. Szafa stojąca im wcześniej na drodze, nie
wytrzymała napięcia i w geście poddania, wypuściła całą zawartość wolno. Usłyszał obok ciche
mruknięcie i spojrzał, czy jego towarzyszka się nie obudziła, jednak jego wzrok
napotkał coś innego. Brązowe oczy przypatrywały mu się badawczo, jedynie
uśmiech pojawiający się na twarzy, zdradzał przyjazne intencje. Jeszcze
jedna noc. Nie mogąc tego znieść przeniósł wzrok na Aleę. Nie minął
nawet rok, odkąd Leaila odeszła, a on już był z kimś innym. O dziwo nie czuł
wyrzutów sumienia, jakoby zawiódł, czy zdradził swoja ukochaną. Poczuł, że
zdradził siebie, swoje postanowienia. Ona nie wymagałaby, wręcz nie chciałaby,
by był samotny, to on o tym zdecydował i nie dotrzymał słowa danego samemu
sobie.
Jeszcze jedna noc. Co nimi kierowało, poza rządzą i pożądaniem? Czy
było jakieś racjonalne wytłumaczenie ich zachowania? On mógł się czuć samotny,
potrzebował bliskości, a Alea była tak niedaleko. Ale co kierowało nią?
Przecież była w szczęśliwym związku z chłopakiem, który zrobiłby dla niej
wszystko. Poczuł, że ktoś się w niego wpatruje, napotkał spojrzenie ciemne i
nieprzeniknione, jak wzburzony ocean. Usta wykrzywione były w lekkim uśmiechu.
Włosy znowu opadły jej na twarz, ale ręka blondyna delikatnie je odgarnęła
-Tym razem nie uciekłaś
-Nie miałam gdzie- odpowiedziała Alea z większym uśmiechem
-Tylko dlatego zostałaś?- spytał unosząc brew do góry
-Może…- podniosła się do pozycji siedzącej, przytrzymując na
piersiach jasną kołdrę. Odgarnęła włosy z twarzy i zarzuciła je na ramiona.
Popatrzyła blondynowi prosto w oczy. Stalowe spojrzenie przewiercało ją na
wylot, sprawiało, że nie mogła się ruszyć, jakby przejął nad nią kontrolę- Masz
bardzo złe oczy- powiedziała obojętnym tonem, zupełnie nie pasującym do
wypowiedzi. Dracon popatrzył za nią ze zdziwieniem i lekkim rozbawieniem
-Czemu tak myślisz?- spytał, nie siląc się nawet na poważny
ton
-Są zimne, bezwzględne…jakby straciły całe szczęście-
chłopak parsknął śmiechem pod nosem, ukrywając, że słowa jednak go dotknęły.
Ona nic o nim nie wiedziała, zupełnie go
nie znała, a miała rację. Całe szczęście w jego życiu odeszło, wydawało mu się,
że bezpowrotnie. Było to niewątpliwie spowodowane odejściem Leaili, ale nie
tylko. Tak właściwie, nigdy nie był do końca szczęśliwy. Nawet w jego rodzinnym
domu nie było miejsca na szczęście, prawdziwe, a nie takie, które było
spowodowane otrzymaniem nowej zabawki. W swoim życiu stracił wiele. Poczucie bezpieczeństwa,
wiara w wartości wpajane mu od lat odeszły. Prysnęły, niczym bańka mydlana,
przebita czymś, co nosiło straszną nazwę. Wojna. Czy mogło być coś gorszego,
niż trafienie w sam środek brutalnej walki? Mogło, trafienie w niego i
konieczność stania po bezwzględniej stronie. Nie było odwrotu, musiał wypełnić
powierzone zadanie, do którego nie był gotowy.
-To było kiedyś Draco- z rozmyślań wyrwał go glos Alei,
stojącej teraz przy drzwiach w jego koszuli. Była na nią za duża, ale idealnie
ukazywała jej kształty, które już doskonale znał. Jeszcze jedna noc.
-O czym Ty mówisz?- spytał zupełnie zbity z tropu,
zastanawiał się, czy myślał na głos. Jakie inne byłoby wytłumaczenie na to,
wiedziała, co dzieje się w jego głowie
-Myślałeś o swojej przeszłości, prawda? O tym, co
spowodowało, że taki jesteś, o tym, co się wydarzyło
-Skąd wiesz?
-Nie wiem.- wzruszyła ramionami- Zgadywałam, ale właśnie
potwierdziłeś moje domysły- uśmiechnęła się przebiegle, a po chwili wskazując
ręką na szafę, dodała- Chyba będziemy musieli tu posprzątać- po czym wyszła,
kierując swoje kroki do łazienki. Zatrzasnęła za sobą drzwi i ze świstem
wypuściła powietrze. Zdjęła z siebie koszulę, jeszcze pachnącą Draconem i
rzuciła ją razem z resztą ubrań na ziemię. Napuściła do wanny wodę i wygodnie
się w niej rozsiadła. Poczuła ogarniające ją przyjemne ciepło, które jednak nie
mogło równać się z tym, którego zaznała parę godzin wcześniej. Na myśl o
minionej nocy przeszedł ją przyjemny dreszcz. Była prawie pewna, że na myśl o
tym, lekko się zarumieniła. Zanurzyła się w całości pod wodę, wstrzymując
oddech.
-Jeszcze raz, skup się, tym razem Ci się uda, jeszcze raz
-Essere passum-
powtórzyła dziewczyna łamiącym się głosem
-Nie poddawaj się, pomóż jej!
-Essere passum, nobini essere passum, essere
passum, nobini essere passum! Nie mogę! To nic nie daje!- krzyknęła
rozpaczliwie
-Nie poddawaj się Alea,
proszę, dasz radę.
Dziewczyna trzymała dłonie nad trzęsącym się ciałem
rudowłosej dziewczynki, której zielone oczy zamykały się mimowolnie, starając
się chronić uciekające życie. Niebieski mundurek przybierał krwawą barwę,
kontrastując z coraz bardziej bladą skórą. Oczy Alei były zamknięte, nie chcąc
uwolnić płynących łez. Włosy były przyklejone do mokrych policzków. Na jej
ramionach były mocno zaciśnięte dłonie jej towarzyszki, dodające jej otuchy.
Wciągnęła głośno powietrze, przerywając szloch. Ponownie zbierając w sobie
siły, zaczęła szeptać od nowa
-Nobini essere passum,
essere passum, nobini essere passum- rany na ciele dziewczynki zaczęły się
powoli zamykać. Dłonie Alei zaczęły drżeć z wyczerpania. Traciła siły, ale nie
przestawała powtarzać formułki. Głos powoli się łamał, głowa starała się coraz
cięższa
-Alea szybko, tarcza zaraz zniknie, dorwą nas!
Alea szybko wynurzyła się w z wody, krztusząc się i usiłując
złapać oddech. Oparła plecy o wannę starając się uspokoić. Nie miała pojęcia co
to było. Czy taka sytuacja faktycznie miała kiedyś miejsce. Wyszła z wanny, w
której woda była teraz lodowata. Musiała spędzić w niej wiele czasu.
Pospiesznie wytarła ciało i zaczęła się ubierać. Szybko dokończyła wszystkie
poranne czynności i nie odwracając się za siebie wyszła z łazienki, jakby bojąc
się tego pomieszczenia. Dracon usłyszał trzaśnięcie drzwiami, podniósł się z
podłogi, odkładając poskładane ubrania. Alea minęła go bez słowa, nawet nie
obrzucając spojrzeniem. Usiadła na łóżku , wpatrując się w swoje dłonie.
Zaciskała je i rozluźniała, jakby chciała coś w nie złapać, a zaraz potem
wypuścić. Słyszała w głowie nieprzyjemny szum, spowodowany zbyt długim
przebywaniem pod wodą. Usłyszała chrząknięcie, spojrzała w stronę już ubranego
Draco. Znowu czas minął niepostrzeżenie. Włosy blondyna uciekały we wszystkie
strony. Nie przywykła do takiego widoku. Zawsze każdy kosmyk był perfekcyjnie
ułożony, idealny. Jak cały on. Nawet zimne spojrzenie wychodziło mu idealnie.
Zastanawiała się, jak to możliwe, że w ciągu kilku chwil potrafił diametralnie
zmienić swoje zachowanie. Był dla niej zagadką, którą musiała rozwiązać, za
jakiś czas
-Pomożesz mi, czy chcesz tak siedzieć cały dzień?- Alea
przeciągnęła się, cicho mrucząc, po czym wstała z łóżka i usiadła na
rozsypanych na podłodze rzeczach
-Schowałeś tam wszystko z mieszkania? Jakim cudem ta szafa
wszystko pomieściła?- spytała rozglądając się po podłodze, jednocześnie
przyciągając do siebie jedno z pudeł
-Trochę się tego przez lata nagromadziło
-Powinieneś się części pozbyć, z całą pewnością większości
nie używasz. Na przykład tego- wzięła do ręki różową, damską bluzkę- Domyślam
się, że to i cała reszta nie należy do Ciebie.
Serce Draco zabiło mocniej, jakby chcąc uciec jak najdalej.
Nie widział tych rzeczy tak długo. Schował je po śmierci Leaili, ale nie miał
odwagi ich wyrzucić. Chciał mieć przy sobie coś, co należało do niej
-To jej prawda?- spytała wskazując głową na zdjęcie, stojące
na stoliku
-Zgadza się- powiedział cicho, starając się zachować spokój.
Wciąż bardzo za nią tęsknił, ale radził sobie coraz lepiej.
-Czemu jej tu nie ma?
Czemu ona?
-Odeszła- odpowiedział zupełnie neutralnym głosem
-Czemu już nie jesteście razem?- Dracon westchnął głęboko,
mocno zaciskając pięści
-Nie żyje- odparł sucho
-Jak zmarła?
-Nie uważasz, że jesteś nietaktowna?
-Nie- odpowiedziała obojętnym tonem
-Miała wypadek- popatrzył na nią chłodno, widząc, że znów
chce coś powiedzieć, dodał- Nie chcę o
tym mówić.- tymi słowami wyraźnie dał Alei do zrozumienia, że rozmowa jest
zakończona. Jak chcesz zaczynać przyszłość,
nie mogąc nawet mówić o przeszłości?
Siedzieli w tym samym pomieszczeniu, zupełnie nie zwracając
na siebie uwagi. Przeglądali zawartość szafy w milczeniu. Alea składała
ubrania, odkładając je potem przy Draconie, by mógł ułożyć je tam, gdzie mu się
podoba. Pudło z ubraniami Leaili stało zamknięte pod ścianą. Przeniosła się w
inne miejsce, po czym zaczęła zbierać drobne przedmioty, które wysypały się z
jednego z pudełek. Już samo opakowanie ją zdziwiło, było inne, zupełnie nie
przypominało czegokolwiek, co mogła już kiedyś zobaczyć. Gdy przejrzała się
przedmiotowi, zobaczyła, że jest to szkatułka, szara, metalicznie połyskująca.
Na jej zamknięciu widniała małą, ozdobiona drobnymi, zielonymi kryształkami
literka „M” Zaczęła ponownie układać
znajdujące się w niej przedmioty. Przed oczami mignął jej fragment gazety, na
jednym ze zdjęć długowłosy mężczyzna patrzył prze siebie groźnym wzrokiem, a po
chwili odwrócił się i zniknął. Zdziwiona zamrugała kilkakrotnie, ale miejsce
gdzie stał mężczyzna było puste. Wzięła do ręki zdjęcie, ze stłuczoną ramką. Z
fotografii patrzyła na nią trójka ludzi. Kobieta o jasnych włosach siedziała na
ciemnym fotelu. Za nią stał mężczyzna z gazety, a po jego prawej stronie stał
jasnowłosy młodzieniec. Patrzył przed siebie, uśmiechając się cynicznie. To on.
Dłoń kobiety była zaciśnięta na jego przedramieniu. Jej twarz była poważna,
lecz gdy starszy mężczyzna położył jedną rękę na jej ramieniu, a drugą oparł o
plecy młodszego, uśmiechnęła się lekko. Cała trójka patrzyła na nią surowym
wzrokiem. Wpatrywała się z zdjęcie z ogromnym zaciekawieniem, nie wiedząc co ma
o tym myśleć. Zupełnie nie zwracała uwagi na blondyna, siedzącego nieopodal,
patrzącego na nią z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczyma. Odłożyła zdjęcie i
podniosła z podłogi długi przedmiot który ją zaintrygował.
-Koliste ruchy, powtarzam duże, koliste ruchy i dopiero
potem wymach, panno Leliz bardziej koliste, delikatniej, panno Morris
doskonale, zaraz będzie panienka mogła przejść do zaklęcia. Panno Salarin!
-Tak madame Reumuss?
-Tak nie może być! Rozumiem, że jest pani uzdolniona z
innych przedmiotów, ale podstawą umiejętności magicznych jest doskonałe
rzucanie zaklęć, jak chce pani tego dokonać, jeżeli nie potrafi pani
odpowiednio operować różdżką?
-Są inne sposoby, niż wymachiwanie nią
-Oczywiście, ale do tego potrzeba wielu lat praktyki i
umiejętności, których jak mniemam jeszcze pani nie posiada- na te słowa
ciemnowłosa zacisnęła dłoń na różdżce tak mocno, że poleciało z niej kilka
iskier - Sama widzisz Salarin, że jeszcze nic nie umiesz, nie potrafisz nawet
nad sobą zapanować. Naprawdę nie mam pojęcia, jak chcesz zdać egzaminy, to
jeszcze kilka miesięcy, a Ty wciąż stoisz w miejscu
-O co pani chodzi?
-Tylko o to, że nie będę Ci odpuszczać, tak jak to robią inni nauczyciele, tylko ze
względu na Twoją rodzinę. Na moich lekcjach potrzeba czegoś więcej, niż
nazwiska- syknęła do dziewczyny
-Dzięki temu nazwisku, może pani tutaj pracować
-Nie zapominaj się młoda damo! Jestem Twoim nauczycielem i
oczekuję szacunku
-Pani wybaczy- mówiąc to dziewczyna ukłoniła się lekko- Ale
na szacunek mojej rodziny trzeba sobie zasłużyć
-W tej chwili oddaj mi swoją różdżkę- zażądała kobieta,
patrząc na zaciekawione twarze reszty dziewcząt- Zobaczymy, jak sobie poradzisz
bez niej,chociaż z tego co widzę i tak nie potrafisz z niej korzystać- Złapała
przedmiot w dłonie i przyciągnęła do siebie. Alea uśmiechnęła się złośliwie i popatrzyła
na nauczycielkę pełnym wyższości pojrzeniem
-Pergamon-
wyszeptała wciąż patrząc na kobietę i uśmiechając się szerzej, gdy ta odrzuciła
różdżkę, która stanęła w płomieniach. Zgromadzone dookoła dziewczyny zatkały
sobie usta, by stłumić okrzyki przerażenia, zaszokowania czy aprobaty.
-Accio – różdżka
powróciła do swojej właścicielki w nienaruszonym stanie
-To oburzające! – krzyknęła rozzłoszczona nauczycielka
-Zgadzam się, nie miała pani prawa odebrać mi różdżki
-Niech tylko madame Maxime się o tym dowie
- Z całą pewnością będzie zachwycona, kiedy dowie się, jak
się pani do mnie odnosi- na te słowa nauczycielka spoważniała i zamilkła
przestraszona- Doskonale wiemy, że dla nas obu najlepszym wyjściem byłoby,
gdybym nie uczestniczyła na pani zajęciach, ale niestety są one obowiązkowe,
więc albo pogodzi się pani z moją obecnością tutaj i da mi pani ćwiczyć w
spokoju, albo szkoła będzie potrzebowała innego nauczyciela zaklęć, bo obecny
zniknie w dziwnych okolicznościach, dodam, że wcale nie w miłych
-Jak śmiesz mi grozić?
-Nazywam się Alea Salarin i mogę z panią robić co tylko mi
się podoba- podeszła do niej i dodała szeptem, by nikt poza nauczycielką jej
nie usłyszał- Mogę też przypadkiem wygadać się, że jesteś zwykłą szlamą- po
tych słowach zabrała swoją torbę, przygładziła dłonią niebieski mundurek i z
gracją wyszła z klasy, słysząc za sobą ciche szepty.
Ciemnowłosa dziewczyna szybko rozejrzała się po
pomieszczeniu. Znowu była w pokoju Dracona, a on sam siedział przy niej z
nieodgadnionym wyrazem twarzy
-Lepiej to wezmę- powiedział cicho, zabierając przedmiot z
jej ręki i chowając ponownie do pudełka, w którym wcześniej się znajdował
-Co to było?- spytała zdezorientowana
-Nic takiego Lea.- odpowiedział, przyglądając się jej badawczo -Myślę, że
nie powinnaś zaprzątać sobie tym głowy. Jeszcze jedna noc.