Alea nerwowo biegała po całym domu, niszcząc każdy kawałek
przestrzeni, na której panował porządek. Wyrzucała wszystko z szafek i półek,
przeszukiwała całą zawartość garderoby, szafki na buty. Odwieszała i
przekładała każdą kurtkę. Zaglądała za meble, skontrolowała każdy skrawek
podłogi. W kuchni, salonie i łazience też wszystko wyglądało, jakby przeszedł
tamtędy huragan. Ale ona wciąż biegała, potykając się i przewracając co chwila
o którąś z porozrzucanych rzeczy. Potem wstając i masując obolałe części ciała,
przeklinała pod nosem na wszystko dookoła i zaczynała maraton na nowo. Bieg od
łazienki do jej pokoju przerwał dźwięk telefonu dobiegający z kuchni
-Tak słucham?- sapnęła zdyszana do słuchawki
-Alea, wszystko dobrze?
-Tak, jasne Matt, jestem tylko trochę...zmęczona
-Biegałaś?
-Można tak powiedzieć, szukam teczki z rysunkami, nigdzie
jej nie ma. Nie zostawiłam jej może u Ciebie?
-Raczej nie, nigdzie jej nie widzę
-Poszukasz?- spytała błagalnym tonem
-Poszukam, ale myślę, że bym ją zauważył
-Tak, wiem, ale proszę, poszukaj, miałam tam wszystkie
projekty
-Spokojnie, znajdzie się, ale mogłabyś bardziej pilnować
swoich rzeczy
-Będziesz mi wypominał?- spytała z pretensją w głosie
-Ech…nie, nie będę. Robisz coś dzisiaj?
-Szukam tej głupiej teczki
-Pamiętasz, że wieczorem idziemy na bankiet?
-Na co?
-Bankiet…wiesz, przyjęcie na którym…
-Och wiem co to jest bankiet, z jakiej okazji?
-Czy Ty mnie czasami słuchasz?
-Kiedy mówisz o czymś ciekawym to tak, a to widocznie
wplotłeś gdzieś między rozgrywkami piłkarskimi, a tym, jak niekompetentny jest
wasz portier, musisz mi wybaczyć, zbyt dużo mało istotnych informacji i się
wyłączyłam. No, to co to za bankiet? Usłyszała w słuchawce tylko zrezygnowane
westchnięcie-Dobra, zgadnę, Twój szef coś organizuję, zaprasza pełno niezwykle
ważnych, interesujących i miłych ludzi, a Ty bardzo chcesz na to iść?
-Chyba oczywiste, czy można lepiej spędzić czas?- spytał z
kpiną w głosie
-Sprzątanie klatek w zoo jest ciekawsze- mruknęła
zrezygnowana
-Posiedzimy trochę, pokażemy się, porozmawiamy z kim trzeba
i się zmyjemy
-Obiecujesz?
-Obiecuję
-Będziesz tak, jak zawsze?
-Może chwilę wcześniej, przerwa mi się kończy ,muszę wracać
do pracy- powiedział znużony
-Nie wiem, jak Ty wytrzymujesz w tym biurze tyle godzin,
zwariować można
-Coś za coś. Do wieczora
-Trzymaj się- odparła, siląc się na jak najmilszy ton. –
Tutaj raczej jej nie ma, a na górze nie ma co szukać- mruknęła zrezygnowana, po
czym zaczęła układać wszystko na swoje miejsce. Zastanawiała się, gdzie i kiedy
mogła zostawić teczkę. Niby nic takiego, zwykłe rysunki, pierwsze projekty, ale
miały dla niej wartość sentymentalną. Większość szkiców powstała już po utracie
pamięci. Widziała je w swojej głowie, dokładnie tak, jak widziała sierociniec.
Sierociniec. Może teczka została w klubie?
Draco siedział przy małym stoliku, pod ścianą, naprzeciwko
baru. Dookoła niego były porozrzucane dokumenty i wycinki z prasy, pełno
segregatorów poukładanych na krzesłach. W dłoni trzymał filiżankę kawy, już
którąś z kolei. Musiał dokończyć zlecenie, ale zupełnie nie mógł się skupić. Nadal
miał opory przed przebywaniem w domu, było tam zbyt pusto. Nie było jej. Wciąż
myślał o rysunkach Alei, tak, nie powinien ich oglądać, w końcu to, co tam
było, jest jej prywatną własnością, ale nie mógł się powstrzymać. Jakby coś
zmusiło go, by je zobaczył. Pamiętasz? Rysowała nie tylko
projekty domów. Rysowała parki, fontanny, ludzi, zwierzęta, wszystko, co
wydawało się jej w jakiś sposób interesujące. Było tam pełno dobrze
przemyślanych, idealnie odmierzonych szkiców, nie ulegało wątpliwości, że była
bardzo zdolna i będzie bardzo dobrym architektem. Jednak nie te idealne linie i
łuki go zainteresowały. Ciekawiły go te niedopracowane, jakby porzucone prace.
Połowa domu, kot bez ogona, szczur bez łapy. Co? Kobieta bez twarzy, z burzą
kręconych włosów. Ogromna willa za ogrodzeniem. Kolumny z ornamentami, kominek
bez ognia. Wąż z przerażającymi ślepiami, wpatrującymi się wprost na
obserwującego. Co? Widziała to? Rysunki były robione w pośpiechu, jakby nie
chciała tracić wizji sprzed oczu. Po wykonaniu głównego zarysu zostawiała je,
by zrobić coś innego. Może zapomniała. Patrząc na jedną z prac przeszły go
dreszcze. Wielkie zamknięte pomieszczenie. Nie było tam nic, poza zwisającą na
cienkim kablu, małą żarówką, która dawała niewielkie światło. Właściwie sprawiała, że ciemność była nieco mniejsza.
Żadnych okien, mebli. Tylko skulona postać, na samym środku, pod żarówką.
Przerażająca, chociaż było widać tylko zarys. Bezradny? Tak się czuł,
za każdym razem. Każdej nocy, kiedy się budził. Cholerne sny. Nic, tylko
wszechogarniająca ciemność. I strach. Nie wiadomo skąd. Jakby ze świata
zniknęło całe szczęście. Od wtedy. Najgorszego dnia, reszty jego życia. Widziała
to? Nie, niemożliwe. To tylko
jego chora wyobraźnia. To tylko zwykły przypadek. Otrząsnął się, gdy usłyszał
trzask zamykanych drzwi i szybkie stukanie obcasami. Podniósł oczy, by zobaczyć
kto wszedł. Wysoka brunetka, z gracją omijała stoliki stojące jej na drodze.
Podeszła do baru, spytała o coś barmankę. Kobieta pokręciła przecząco głową,
coś jeszcze powiedziała, uśmiechnęła się pocieszająco. Podała brunetce
filiżankę z parującym napojem po czym odeszła na zaplecze. Długowłosa odwróciła
się, zrezygnowanym wzrokiem omiotła całą salę, zastanawiała się nad czymś. Ktoś
znajomy. Mam Cię. Zwróciła się w jego stronę, w znajomych oczach
pojawiły się iskierki radości.
-Draco, tyle razy mówiłam, pracujesz za dużo
-Wiem kochanie, zaraz dam sobie spokój, tylko coś dopiszę
Potrząsnął gwałtownie głową i pomachał w kierunku
dziewczyny. Ta powolnym krokiem skierowała się w jego stronę, obrzucając
krytycznym spojrzeniem stos papierów dookoła niego
-Czy Ty kiedyś odpoczywasz?
-Nie mam na to czasu- odpowiedział z uśmiechem- Siadaj, jak
tylko znajdziesz sobie miejsce
-Nie będę przeszkadzać?- spytała przekładając kilka
segregatorów na stolik obok
-Nie, jasne, że nie. Właściwie i tak musze zrobić sobie
przerwę, zupełnie nie mogę się skupić- mówiąc to przetarł dłońmi zmęczoną twarz
-Wyglądasz, jakbyś wieki nie spał. Mogę?- zapytała kierując
wzrok na dokumenty przed nim, a widząc, jak przytaknął głową, zaczęła je
przeglądać- Strasznie tego dużo- powiedziała po chwili
-Umiesz się w tym połapać?
-Matt pracuje w kancelarii, często robi podobne rzeczy. Porządkowanie
zeznań, szukanie informacji w prasie, strasznie nudne, nie cierpi tego, więc
czasami coś za niego zrobię
-Zgodzę się, nie mam dzisiaj do tego głowy, a jeszcze tyle
do zrobienia. Mam wrażenie, że mój szef zbierał to przez lata- mruknął
zdenerwowany
- Strasznie to wszystko pomieszane, a tylko jedna sprawa,
tam masz resztę? – wskazała na teczki
-Niestety, ale połowa już za mną
-Pomóc Ci? Trochę się na tym znam
-Mogłabyś?
-Jasne, chwilowo i tak nie mam nic do roboty.
-Jesteś wielka Lea-
powiedział ze szczerym uśmiechem, ale po chwili coś do niego dotarło
-Jak mnie nazwałeś?- spytała zdziwiona
-Lea…- zaczął przeklinać w myślach swoją głupotę, czemu ją
tak nazwał?- Przepraszam, nie sądziłam ,że może…-zaczął się plątać
-Nie...w porządku, po prostu nikt tak do mnie jeszcze nie
mówił- odparła z uśmiechem- No, pokaż co tam masz?
Jak mógł ją tak
nazwać? Czemu to mu w ogóle przyszło to głowy? Nazywał tak Leaile kiedy byli
sami. Lubił to zdrobnienie, tak bardzo do niej pasowało. Mała, drobna,
bezbronna Lea. Nie używał go przy innych, było tylko ich. Co teraz? Czemu powiedział tak do Alei? Popatrzył na
dziewczynę. Okręcała pasmo długich włosów dookoła palca. W skupieniu czytała
dokumenty, przekrzywiła w bok głowę. Jak ona. Mrużyła oczy, jakby chcąc
przewiercić kartkę wzrokiem. Zaczęła czegoś szukać, długopis wsadziła za ucho.
Podniosła głowę i uśmiechnęła się lekko w stronę Dracona, ale on nie reagował.
W myślach porównywał obie dziewczyny. Nie powinien, ale to było silniejsze.
Czuł wyrzuty sumienia. Ciągle uważał, że to nie czas, na budowanie więzi emocjonalnych,
nie przeżyłby kolejnej straty. To głupie, przecież ona ma Matta, są szczęśliwi,
jak mogłeś w ogóle tak pomyśleć?- Karcił się w myślach. To ona. Było w niej coś
dziwnego. Za bladą, porcelanową skórą coś się ukrywało. Niebieskie oczy,
wydawałoby się, że bardzo szczere, miały tajemnicze iskierki. Chciał wiedzieć o
czym myśli. Gdzie jest, kiedy na kilka
minut traci kontakt z rzeczywistością. Jak ona? Znowu podniosła głowę. Zmierzyła go wzrokiem, a jej usta zaczęły się poruszać.
Draco powoli wybudzał się ze swoich myśli, nie słyszał co mówiła. Powtórzyła.
Nie, nie mogła tego powiedzieć, skąd wiedziała
o czym myśli?
-Nie jestem nią- czemu to powiedziała?
-Słucham? –wykrztusił po chwili z
siebie, starając się uspokoić bijące ze zdwojoną prędkością serce. Alea
uśmiechnęła się lekko, rozbawiona
-Mówiłam, że ciekawsze i ważniejsze
fragmenty podkreśliłam niebieską linią,
myślę, że mogą się przydać
-Linią…tak jasne, na pewno się
przydadzą, wielkie dzięki- odzyskał już dawną sprawność umysłu- Już idziesz? – spytał
rozczarowanym głosem, bardziej niż się spodziewał
-Tak, zasiedziałam się trochę-
uśmiechnęła się przepraszająco- Wieczorem wychodzimy z Mattem, głupie spotkanie
z pracy, ale mu obiecałam- westchnęła zrezygnowana
-Jasne, rozumiem- powiedział
podnosząc się i zaczynając zbierać papiery- poczekaj chwilę, odwiozę Cię.
-Nie trzeba, muszę jeszcze zajrzeć
w kilka miejsc, nie wiem ile mi to zajmie…
-To podwiozę Cię pod pierwsze. W
ramach podziękowania. Nic nie mów, nie masz wyjścia- odparł wesoło zabierając wszystko
i idąc razem z Alea przed klub- To gdzie jedziemy?
-Tak właściwie…to nie wiem-
powiedziała cicho, a widząc jego zdziwione spojrzenie dodała- Zgubiłam teczkę z projektami i szukam jej po
całym mieście, nie mam pojęcia gdzie ją posiałam
-To wygląda na to, że czeka nas
krótka przejażdżka – otworzył jej drzwi od samochodu i po chwili zajął miejsce
obok. Kątem oka uchwycił jej pytający wzrok- Zobacz za siebie, chyba się
znalazła. Odpowiedziało mu ciche parsknięcie, po którym dziewczyna usiadła
wygodniej w fotelu i pogrążyła się w swoich myślach. Kiedy zrozumiesz?