piątek, 30 listopada 2012

30. Who?



Ciemnogranatowe ściany, odgradzające od zła całego świata. Odgradzające od całego świata. Do ponurego pokoju przez szybę wpadała jasna poświata księżyca. Gwiazdy układały się w piękne konstelacje. Co takiego jest w gwiazdach, że zawsze chętnie się je ogląda? Nie ma na świecie osoby, która patrząc się na nocne niebo, nie przystanęłaby na chwilę, nie zachwyciła się ich blaskiem, nie poddała się chwili refleksji. Co takiego jest w tych małych, jasnych punktach, że tak bardzo przyciągają nasz wzrok? Czy to tam znajdują się wszystkie nasze pragnienia? Czemu kiedy widzimy spadającą gwiazdę wypowiadamy życzenie? Czy jest w niej coś, co sprawi, że się spełni? Czy to tam znajdują się wszystkie nasze nadzieje? Patrząc w te przestrzeń nad nami, zawsze snujemy plany dotyczące przyszłości. A one zawsze nas wysłuchają. Coś w gwiazdach sprawia, że wydają się być tak blisko, na wyciągnięcie ręki, a są tak niedostępne. Towarzyszą nam przez cały czas, a nie możemy ich mieć.  Jak ona.  Mimo tego, że była przy nim, że kiedy tylko zapragnął mógł na nią spojrzeć, podziwiać, myśleć, że należy do niego. Ale ona nie jest niczyją własnością. Jest tylko dla siebie. Pozwala, by dookoła niej gromadzili się ludzie, ale kiedy za bardzo się zbliżą, boleśnie rani i odchodzi. Zupełnie sama. Dracon westchnął głęboko i przeczesał dłonią jasne włosy. Usiadł na kremowej kanapie w średniej wielkości salonie. Mimo bogatego wystroju, rzeźbionych kredensów, wielkich szaf z pięknymi ornamentami, cudownie haftowanego dywanu, pomieszczenie było zupełnie puste. Bez życia. Wyciągnął się wygodnie na kanapie i zamknął oczy. Znajdował się w jednej z posiadłości Malfoyów w Szkocji. Chciał odpocząć. Uciec? Draco Malfoy nie ucieka. Zazwyczaj. Chciał tylko odpocząć, wszystko sobie poukładać, przemyśleć. Zastanowić się nad tym, co właściwie chce robić. Coraz częściej zastanawiał się nad powrotem do świata magii. Za bardzo to kochał, by na zawsze się z tym pożegnać. Teraz w mugolskiej społeczności praktycznie nic go nie trzyma. A oni?  Z przyjaciółmi mógłby się nadal spotykać. W końcu dzięki teleportacji może znaleźć się w dowolnym miejscu w chwilę. To zabawne, jak bardzo zmienił się jego światopogląd. Ucząc się w Hogwarcie nigdy nawet by nie pomyślał, że może dojść do tego, iż będzie mieszkał wśród mugoli, a nawet się z nimi zaprzyjaźni. A ona? Teraz zupełnie nic go tu nie trzyma. Chwile spokoju, których tak potrzebował przerwało stukanie w szybę. Podszedł do okna i ledwo dostrzegł w ciemności małego ptaka siedzącego na parapecie. Zdziwiony wpuścił go do środka. Mała, szara sówka okrążyła salon i opadła delikatnie na oparcie krzesła. Gdy do niej podszedł, wystawiła w jego kierunku nóżkę, do której przywiązany był list. Delikatnie rozwiązał sznurek i wciąż niepewnie patrząc na ptaka rozwinął kawałek pergaminu.

Dobrze wiesz, że przede mną się nie ukryjesz. Queter znajdzie każdego. Spokojnie, nie wydam Cię. Chociaż powinnam. Jesteś tu potrzebny. Bardzo.
A.”
Draco uśmiechnął się pod nosem, po czym zmiął w dłoni papier i wrzucił go do kominka, który po chwili podpalił za pomocą różdżki. Popatrzył na sówkę, która skuliła się, przestraszona. Ponownie do niej podszedł i pogłaskał delikatnie po małej główce
-Nie tym razem Queter. Już nie jestem na każde jej zawołanie.- szepnął tak przekonującym głosem, że prawie sam w to uwierzył.

A co robiła autorka listu kilkanaście dni później? Poza tym, że toczyła ze sobą największą walkę w całym jej życiu, siedziała przy jednym ze stolików w „Gist”. Przeglądała stosy papierów, załamując ręce widząc błędy w rachunkach. Zamknęła zeszyty i z ciężkim westchnięciem opadła na oparcie krzesła. Jej ręce odruchowo powędrowały w stronę twarzy, by przetrzeć zmęczone oczy, ale w porę zorientowała się, że ma na sobie sporą ilość makijażu, co mogłoby dac mało estetyczny efekt. Zebrała swoje długie, ciemne włosy i związała je wysoko na głowie, by nie opadały jej na twarz. Lustrowała ciemnymi, przymrużonymi oczyma wnętrze klubu. Był wieczór, więc pojawiało się coraz więcej ludzi. Dookoła robiło się tłoczno, barmani prześcigali się w wydawaniu zamówień. A ona siedziała w samym środku całego zamieszania i kompletnie nie wiedziała co robić. Nie wiedziała jak ma ściągnąć na miejsce Dracona. Dowiedziała się gdzie przebywa, ale co z tego, skoro każdą jej wiadomość lekceważył? Nie pamiętała już, ile ich wysłała. Pięć, Osiem? Za dużo. Powinien wrócić po pierwszej, albo trzeciej, skoro każda z nich zawierała praktycznie te samą treść, oznaczało, że jest prawdziwa. Powinien wrócić, kiedy dowiedział się, że go znalazła i że Marlene go potrzebuje. Ona go potrzebuje. W końcu byli sobie bardzo bliscy. Łączyło ich dużo, chociaż nawet nie zdawali sobie z tego sprawy. Wspólnie spędzony czas sprawił, że byli sobie potrzebni. Byli…więc czemu go tu nie m? Usłyszała dźwięk tłuczonego szkła. Spojrzała w stronę baru i zobaczyła tylko, jak zarumieniony na twarzy Ethan chowa się za blatem. Uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała, na kogo chłopak tak reagował. Odwróciła się do drzwi, gdzie stała śliczna długowłosa dziewczyna. Mierzyła surowym wzrokiem ludzi w klubie, szukając jednej, konkretnej osoby. Zawiesiła wzrok na barze, ale gdy nie zobaczyła tam tego, kogo szukała, wróciła do lustrowania stolików. Uśmiechnęła się tryumfalnie, gdy znalazła tego, do kogo przyszła. Spokojnym, pełnym gracji krokiem przeszła między tłumem ludzi, rytmicznie stukając obcasami i zabierając ze sobą tęskne spojrzenia męskiej części zgromadzonej w klubie. Niespiesznie zajęła wolne krzesło i przywitała się przyjaznym uśmiechem
-Nadal nic, prawda? – zapytała, chociaż odpowiedz była oczywista
-Nic, zero jakiegokolwiek odzewu, Queter tylko się denerwuje, bo myśli, że nie wypełnia zadania…
-Chyba powinnyśmy dać sobie z tym spokój.- powiedziała cicho
-Nic z tego Alea, on musi tu wrócić…
-Ann, to już nie ma sensu. On tu nie wróci, nie ma po co…
-Wróci. Nie wiem kiedy, ale wróci. Musimy znaleźć inny sposób.
-Nie ma innego sposobu. Jeżeli nie zadziałało nawet to, że Marlene ma kłopoty, nic nie zadziała.
-Coś wymyślę. Obiecałam wam to.- Ann zamyśliła się przez chwile, po czym pstryknęła palcami, bo doznała nagłego olśnienia- Przecież chciałaś mi coś powiedzieć, tak ważnego, że przyszłaś już dwa dni po umówionym terminie.- spojrzała znacząco na dziewczynę
-Och, myślisz, że to wszystko jest takie proste…
-Przecież można…
-Posłuchaj.- przerwała jej Alea- Chodzi o to…że ostatnio przypomniałam sobie trochę rzeczy
-Jak bardzo ostatnio? -spytała patrząc na nią podejrzliwie 
-Kilka wizji miałam parę miesięcy temu, ale kilka dni temu się powtórzyły, bardziej wyraźne, miały więcej szczegółów, jestem prawie w stu procentach pewna, że to się wydarzyło.
-Dobra, co w nich było?
-Właśnie chodzi o to...że ty.- powiedziała Alea spokojnym głosem, ale pod stołem nerwowo zaciskała pięści
-Słucham? – spytała Ann prawie krztusząc się swoją wodą
-Spodziewałam się, że tak zareagujesz. Nadal utrzymujesz wersje, że mnie nie znasz, tak?
-Alea…bo ja cię nie znam, poznałyśmy się niedawno, jak wróciłaś z Wilmslow. Nigdy wcześnie Cię nie widziałam, pamiętałabym Cię.
-Jesteś z Francji, prawda?
-Co to ma do rzeczy?- spytała Ann, zupełnie zbita z tropu
-Jesteś?- powtórzyła pytanie Alea
-Tak, ale…skąd wiesz, nie mówiłam o tym nikomu.
-Chodziłaś tam do szkoły?- dziewczyna przytaknęła- Ile lat?
- Poszłam do szkoły kiedy miałam osiem, skończyłam dziesięć lat później.
-Po szkole przyjechałaś tutaj?
-Tak, właściwie przerwałam naukę i tu przyjechałam, wróciłam po jakimś czasie dokończyć rok i napisać egzaminy.
-Po co tu przyjechałaś?
-Miałyśmy rozmawiać o mnie, czy o Tobie? – spytała zdenerwowana
-Ann, odpowiedz, to ważne.
-Musiałam komuś pomóc, moja kuzynka mnie o to prosiła.
-Walczyłaś w Bitwie, prawda?
-Co…skąd…o czym ty mówisz?- spytała przestraszona
-Wiem to z wizji Annabell.
-Ty mówisz poważnie…- powiedziała niedowierzając- Nikt tutaj nie zna mojego pełnego imienia, ale…Alea o co tutaj chodzi?
-Mam pewne podejrzenia…właściwie to prawie pewne. Myślę, że chodziłyśmy razem do szkoły.
-Przestań.- prychnęła dziewczyna- To idiotycznie. Słuchaj Alea, nie wiem o co ci chodzi, ale to niej jest zabawne.
-To nie ma być zabawne Bell, musisz mi uwierzyć.
-Niby czemu? Pojawiasz się znikąd i usiłujesz mi wmówić, że chodziłyśmy razem do szkoły, że długo się znamy. To niemożliwe. Nie znam cię. Do mojej szkoły nie chodzili zwykli ludzie, nikt nie mógł  od tak tam sobie wejść, to była szkoła…
-Dla osób z magicznymi zdolnościami.- dokończyła spokojnie Alea, a po chwili uśmiechnęła się lekko, gdy zobaczyła jakiego szoku doznała jej znajoma
-Alea…skąd…- dziewczyna nie potrafiła wykrztusić z siebie słowa
-Wizje- odparła krótko
-Dobra…- Ann wypuściła powietrze ze świstem i kiwała głową niedowierzając- Zakładając, czysto teoretycznie, że te wizje są prawdziwe, jak wytłumaczysz to, że cię nie pamiętam?
-Dokładnie tak, jak tłumaczę swój zanik pamięci.
-Tylko, że ja nie miałam żadnego wypadku.
-Nie ma dowodów na to, że ja jakiś miałam. To, że ktoś tak powiedział, nie oznacza, że tak było.
-Coś sugerujesz?- Alea pokiwała twierdząco głową i odpowiedziała
-Ktoś bardzo chciał, żebym o czymś zapomniała. To musiało być ważne, skoro najprawdopodobniej usunięto wszystkie ślady i wspomnienia ludzi, którzy mnie znali w tamtym czasie.
-Czyli też musiałam tym wiedzieć.- powiedziała cicho, wyraźnie akcentując przedostatnie słowo
-Na to wygląda, musimy się dowiedzieć, co to jest, kto to zrobił i jaki miał w tym cel.
-Postaram się czegoś dowiedzieć od Heleny, mojej kuzynki. Zawsze dużo wiedziała o tym, co się dzieje w czarodziejskiej społeczności, może wie coś o tobie, wyślę jej sowę, jak tylko wrócę do domu.
-Świetnie, bardzo ci dziękuję i nie wiem, jak się odwdzięczę.
-Wygląda na to, że i ja na tym skorzystam. Nie podoba mi się, że ktoś coś majstrował z moją pamięcią. Opowiedz mi o tej wizji, może coś skojarzę.
-Jasne, ale może nie tutaj. Nie chciałabym, żeby ktoś coś usłyszał.
-Mieszkam w domu na końcu ulicy, tam będziemy mogły spokojnie porozmawiać, może zobaczysz coś znajomego, mam tam sporo rzeczy ze szkoły.
-Jasne, możesz wyjść już teraz?
-Tak, Ethan będzie miał wszystko pod kontrolą, oby.-  odparła Ann, patrząc z troską na Ethana, który robił co mógł, by wydawać wszystkie zamówienia i stłuc przy tym jak najmniej szklanek
-Da sobie radę.- stwierdziła Alea, zapinając płaszcz i kierując się w stronę drzwi, jednocześnie machając chłopakowi. Kiedy wyszły na zewnątrz, ogarnęło je mroźne, styczniowe powietrze. Śniegu na ulicach już praktycznie nie było, jednak temperatura wciąż nie zachęcała do przebywania na zewnątrz, o czym doskonale świadczyły pustki na ulicach, co w Londynie jest jednak rzadkością. Ann rozejrzała się dookoła, a gdy nie zauważyła nikogo przy nich, zaczęła  mówić
-No dalej, mów, co widziałaś.
-Wychodziłam z lekcji, stałam przy jakiś kotłach, coś mieszałam, dodawałam
-Eliksiry?- przerwała jej ciemnowłosa
-Chyba tak, wyszłam przez szkołę. To był spory, kamienny budynek. Przypominał stary pałac. Otaczał go wielki, elegancji ogród, park, wszystko bardzo zadbane. Siedziałyśmy na jednej z ławek, rozmawiałyśmy o kimś, kogo nazwałaś „ Sama Wiesz Kto”, o Hogwarcie, o ich uczniach, bardzo ich broniłaś, mówiłaś, że wiesz jaki jest mój stosunek do nich, bo wiesz kim jest moja rodzina. Podsłuchałyśmy rozmowę nauczycieli, mówili, że nie możemy się dowiedzieć, że wrócił. O kogo chodziło? Kto wtedy wrócił?
-Lord Voldemort- mimo tylu lat, to nadal z trudem przechodziło przez gardło- Najpotężniejszy i najgroźniejszy z czarodziejów, chciał wyczyścić naszą społeczność. Pragnął śmierci wszystkich, którzy nie byli czystokrwiści
-Z tego co mówiłam, wynikało, że mnie to nie interesowało, czemu?
-Jeżeli to było w tym czasie, kiedy On wrócił, musiałaś być młoda, nie zdawałaś, sobie sprawy z zagrożenia.
-Miałam czternaście lat.
-Sama widzisz, w tym wieku nie myśli się o wojnie.
-Byłaś tylko trzy lata starsza Ann., a doskonale wiedziałaś, co chcesz zrobić. Jestem pewna, że było coś jeszcze. Coś związanego z moją rodziną.
-Nie jestem w stanie ci na to odpowiedzieć, zwyczajnie tego nie pamiętam. Ale coś wymyślimy…coś się stało?- spytała zdziwiona, bo Alea nagle się zatrzymała
-Nosisz przy sobie różdżkę?
-Nie…tutaj nie. A powinnam?
-Raczej tak. Nie jesteśmy same- odparła, rozglądając się dookoła
-O czym ty mówisz, nikogo tu nie ma.
-Jest i nie ma przyjaznych zamiarów...


Pytania? A może  lajki ? :)))

10 komentarzy:

  1. Ale zakończenie... przez to jeszcze bardziej chce przeczytać następną część <3 kiedy będzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się postaram, żeby pojawiła się w przyszłym tygodniu, ale obiecać nie mogę :))

      Usuń
  2. widzisz, mówiłam Ci, że zakończenie jest idealne? :D
    nie lubię Draco ostatnio. MARLENE prosi go o pomoc, a on nic? Boże, jaki żal, foka płacze.
    Ann jest spoko, ma fajne imię :)
    no i Helena <3 nie mam pojęcia, na podstawie kogo tworzona jest ta postać i skąd wzięłaś dla niej imię hihihihi! :D
    dobrze jest. byle dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ogólnie jakoś te postaci to tak z dupy trochę, nie?
      a Draco się poprawi, ale tylko trochę, co by za miło nie było :D

      Usuń
  3. KOCHAM TO!!!!! Jestes zajebista i twoj blog takze, JAK MOGLAS ZAKONCZYC ROZDZIAL W TAKIM MOMENCIE?!?!?!?! Teraz bede sie caly czas zastanawiac co bedzie dalej i kto to jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <3 :D spokojnie, kawałek następnego rozdziału już jest, możliwe, że wyrobie się z dodaniem do piątku :D

      Usuń
  4. piszesz, że łakniesz opinii, ale ja nie umiem pisać opinii, nie licz na to. ja umiem tylko czytać, pochłaniać to Twoje niebanalne opowiadanie i niecierpliwie czekać na następne rozdziały.
    przyznam szczerze, że na początku bardziej mnie to ciekawiło, teraz jakoś troszkę bez polotu i tak... ja wiem? dłuży się, ciągnie? mimo wszystko jest nadal cudnie. poziom, styl wciąż super, bez porównania ze sporą większością opowiadań, których miliardy są (niepotrzebnie) w Internecie. zakończenie fajne, ale ciśnienia mi nie podniosło... czekam niecierpliwie co tam się dalej stanie!
    /tes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się cieszę, że mi o tym napisałaś :D mam tendencje do odwlekania, bo mam wrażenie, że zaraz się wszystko skończy, obiecuję, że w następnym rozdziale już się poprawię :D

      Usuń
  5. Jak zwykle, cudo. Zakonczenie to niezly dramat. Lol, Alea czai conieco o swiecie czarow :3 nie moge sie doczekac az sie dowiem co takiego tam jest... w sensie ze kolo dziewczyn... Pozdrwiam i weny zycze ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze zakończenie rzeczywiście intrygujące :) Jestem tutaj pierwszy raz i chętnie przeczytam resztę notek :) Tylko niestety nie dziś bo jutro szkoła :(
    Jak lubisz czytać dramione to zapraszam www.aksmel.blogspot.com :) Chętnie poznam Twoją opinię. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy