poniedziałek, 20 maja 2013

36. Videre animum

Wysoki, umięśniony blondyn siedział na jednej z ławek w parku. Opierał czoło o zaciśnięte pięści, a długie włosy skutecznie zasłaniały jego twarz. Zwykły przechodzień mógłby pomyśleć, że mężczyzna zwyczajnie się zamyślił. Bardziej uważny zauważyłby, że z wielkim skupieniem obserwuje pewną dziewczynę. Niebieskie oczy dokłanie śledzą każdy jej ruch. Mógłby powiedzieć, ile razy w ciągu ostatniej godziny poprawiła swoje włosy, ile razy skrzywiła się z niezadowolenia, ile razy uśmiechnęła się do przechodzących obok osób. Powiedziałby ile zmarszczek tworzy się na jej czole, kiedy w skupieniu rysuje. Serce niemal stawało, kiedy patrzyła w jego stronę. Nie wiedząc kim jest. Dziewczyna siedziała po drugiej stronie parku, nie widziała go, nie zwrócił na siebie uwagi niczym, ale taki był jego cel. Patrzy na niego, lecz nie widzi. Ile by oddał, by mieć w sobie część jej obojętności. Tak bardzo chciałby po prostu wstać, odejść, zapomnieć o jej istnieniu. Nie mógł. Zrobiła straszne rzeczy. Była jednym z najgorszych ludzi, których kiedykolwiek poznał. Ale on jej nie zostawi, nie odpuści. Nie może. To wciąż jego siostra, jego malutka siostra, która po prostu się pogubiła. Wciąż ją obserwował. Ona wciąż go nie widziała. Nie mogła go widzieć. On po prostu wiedział, gdzie będzie. Wiedział, że po zajęciach na uczelni będzie wracać parkiem. Kiedy będzie ciepło, usiądzie na ławce, zawsze tej samej. Wyjmie szkicownik i znowu będzie rysować. Zawsze robiła to perfakcyjnie. Dlatego ją tam wysłali. Chcieli, by szkoła rozwijała jej wszystkie umiejętności. Zupełnie bez sensu, skoro i tak chcieli jej to odebrać. Czemu nie zrobili tego od razu? Czemu nie załatwili wszystkiego, kiedy był na to czas. Tego nie dowiedzą się już nigdy. Ale może lepiej nie znać odpowiedzi. Podniósł wzrok do góry, kiedy poczuł, że ktoś zastawił całe światło, które do tej pory na niego padało. Stało przed nim dwóch mężczyzn, mniej więcej w jego wieku. Niższy z nich miał na twarzy jeden z tych przebiegłych, lekko cynicznych uśmiechów, a w jego niebieskich oczach widać było niesamowicie wesołe iskierki. Przeczesał dłonią włosy i poprawił swoją kurtkę, by po chwili włożyć ręce do kieszeni spodni. Drugi, lepiej zbudowany, zaplótł ręce na umięśnionej klatce piersiowej, przybierając z pozoru groźną pozę, jedynie brązowe oczy, patrzące z troską na blondyna zdradzały, że miał on dobre zamiary.
-Nie zamierzesz odpuścić, prawda? - spytał niebieskooki, siadając obok, na oparciu ławki.
-Mam ci przypomnieć, co mówiłeś jakiś czas temu?- spytał drugi, nadal zagradzając mu widok
-Odpuść Chester, to nie wasza sprawa.- odparł zdenerwowany, wstając, gdyż zauważył, że dziewczyna zaczyna zbierać swoje rzeczy. I iśc do niego.
-I tu się mylisz skarbie, to bardzo nasza sprawa.- wtrącił siedzący na ławce chłopak, stanowczym, lecz miłym dla ucha, dzwięcznym głosem.
-Od kiedy tak bardzo się mną interesujecie?
-Od kiedy dowiedzieliśmy się, że kochasz pakować się w kłopoty, czyli mniej więcej pierwszego dnia szkoły
-Trip ma racje, ciągle w coś się pakujesz, więc musi być przy tobie ktoś, kto będzie ratował twoj tyłek
-I wy, poczuwacie się do tej odpowiedzialności, tak?
-Dokładnie tak Claw!- zawołał  Trip zeskakując z ławki i opierając się na swoim wyższym towarzyszu.
-Nie potrzebuję waszej opieki.
-A Alea nie potrzebuje twojej. Szanowny arystokrata Malfoy wspaniale się nią zajmuje- zironizował Chester
-Kto powiedział, że on chce się nią zajmować?- powiedział Trip bardziej do siebie, niż do innych.- Słuchaj, wszyscy doskonale wiemy, co chcesz osiągnąć, wszyscy doskonale wiemy też to, że ci się  nie uda, więc na gacie Merlina, po co próbujesz?
-Co ty możesz wiedzieć?
-Widocznie więcej niż ty.- Chester stanął między nimi, wyczuwając napiętą atmosferę. - Wiem, że tęsknisz za nią, ale nic nie możesz zrobić.
-Ja nie, ale ona może.
-Czyli faktycznie jej nie odpuścisz, tak?- spytał przeczesując ze zrezygnowaniem swoje krótkie włosy
-Już raz jej odpuściłem. Nie popełnię znowu tego błędu.
-Błędu? Przedłużenie jej życia nazywasz błędem?- spytał z niedowierzeniem Trip
-Jak już wspomniałem, to moja sprawa co...
-Tak, my też juz wspomnieliśmy, że to też nasza sprawa. Co ty chcesz właściwie zrobić? Zamierzasz ciągle ją śledzić, w końcu zorientuje się, że ciągle ktoś za nią chodzi
-Jestem animagiem, pamiętasz? Mogę się zmienić.
-O tak, to zmienia postać rzeczy, śledzący pies nie jest niczym dziwnym, przy odrobinie szczęcią dostaniesz kanapkę.
-Powiedział ktoś, kto przybiera postać żaby...
-Przynajmniej nie oberwę niczym w twarz.
-Tak, ciebie najwyżej po prostu rozjedzie rower.
-Czy wy pamiętacie ile macie lat?- spytał załamany wymianą zdać Chester
-Więcej niż ty, nie wtrącaj się w sprawy dorosłych dziecinko- odparł wesoło Trip
-Może zamiast usiłować dawać mi niezwykle przydatne porady, przydasz się na coś- Clawten zwrócił się do brązowookiego znajomego, który podniósł jedną brew z zaciekawienia.- Jak już wspaniałomyślnie stwierdziłeś, nie mogę ciągle chodzić za Aleą, ale...
-Nie. - przerwał mu stanowczo chłopak
-Brawo Chester, wreszcie nauczyłeś się asertywności!- zawołał Trip
-Czemu?- spytał blondyn, ignorując towarzysza
-Nie będę śledził twojej siostry, nie mieszaj mnie w to.
-Podobno uważasz się za mojego przyjaciela
-Nie bierz go na litość Claw, jego młode serce już nie jest takie wrażliwe, nasz Chester dorasta i może zasadzić ci niezłego kopa, kiedy coś mu się nie spodoba
-Ale jak widzę nadal musisz mówić za niego
-Po prostu w tej sprawie trzymam stronę mądrzejszego. Myślę, że powinieneć zaakceptować pewne rzeczy Clawten. Alea nie ma już takiej mocy jak dawniej, nawet jeżeli będzie potrafiła to zrobić, to ją zabije.
-Wiesz też, że my na to nie pozwolimy. - Dodał Chester, odprowadzając wzrokiem długowłosą dziewczynę, która właśnie zniknęła na końcu parku. - Wszystko ma swoje granice, pamiętaj.

Alea szła powoli londyńskimi uliczkami, w myślach anlizowała swoje ostatnie sny. Każdej nocy nocy coś się śni. Wspomnienia, ludzie, słowa. Starała się mieć jak najbardziej otwarty umysł. Chłonąć wszystko, co znajduje się w jej myślach. Wiedziała, że wszystko ma jakieś znaczenie. To nie są bezsensowne obrazy, podsuwane przez wyobraźnie. Walczy. Jej umysł walczy z zaklęciem. Co najważniejsze, robi to skutecznie. Natłok informacji zaczyna się powoli układać, nie tworzy jeszcze logicznej całości, ale do tego zmierza. Nie mówi o wszystkim. Dzieli informacje na te, które może przekazać dziewczynom, oraz które może powiedzieć Draconowi. Nikomu nie mówi wszystkiego, coś w środku przekazuje jej, że nie powinna. Zaczęła się zastanawiać, co tak właściwie chce osiągnąć? Odzyskuje moc, może uda się odzyskać całą, może części umiejętności już nie posiądzie. Zwykłych czarów nauczą ją Dracon, Ann i Helena. Ale co z tą, którą określa się mianem "starej" magii? Czy jest ktoś, kto będzie chciał, kto będzie umiał pomóc ją sobie przypomnieć? Co w ogóle znaczy, że ta magia jest stara, czy jest przekazywana z pokolenia, na pokolenie w oreślonym gronie? Czemu ktoś, kto ją zapoczątkował nie chciał, by się rozprzestrzeniła.?Co jest w niej takiego, że inni prawdopodobnie się jej boją? Czy jest to jakiś zły rodzaj magicznych zdolności? Zazwyczaj boimy się nieznanego, większość zapewne o tym nawet nie slyszało. Tylko ci, którzy wiedzą o tej magii się jej boją.Co jest w niej takiego strasznego, że tworzy się dookoł niej otoczkę grozy, okrywa tajemnicą? Co zrobiła wśród czarodziejskiej społeczności, że władający nią, są tak bardzo przerażający? Jedno jest pewne, Alea kiedyś potrafiła jej używać i z całą pewnością nie dopuści do tego, by te umiejętności zostały zaprzepaszczone. Przestała o tym rozmyślać dopiero wtedy, kiedy zobaczyła przed sobą blok, w którym mieszka Dracon. Ciepłe promienie słońca sprawiały, że ściany  wydawały się być cieplejsze, milsze niż zazwyczaj. Powoli wchodziła po schodach, zupełnie się nie spiesząc. Wsłuchiwała się w echo swoich kroków, jakby usiłując doszukać się w nich jakiegoś innego dźwięku. Stanęła przed drewnianymi drzwiami i lekko zapukała. Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy chwilę później stanął w nich Dracon. Wyminęła go i kładąc torebkę na szafce, zaczęła rozpinać swój płaszcz.
-Spóźniłaś się.- usłyszała za sobą spokojny głos blondyna
-Przecież miałam być po zajęciach- spojrzała na niego przez ramię i poszła w stronę kuchni
-Kończyłaś o 12, a mamy prawie 15
-Zasiedziałam się w parku - odparła beztrosko
-Prosiłem, żebyś nie chodziła tam sama, coś może ci się stać
-Umiem się bronić, mam ci przypomnieć kto...
-Mam ci przypomnieć- przerwał jej- kto jeszcze miesiąc temu, nie wiedział o swoich magicznych zdolnościach? Alea mówię poważnie, wiem, że myślisz, że wszystko już umiesz, ale tak nie jest. Raz udało ci się odeprzeć zakęcie, ale następnym razem możesz nie mieć tyle szczęścia. Ktoś zaatakował cię, kiedy byłaś z innym czarodziejem, myślisz, że przepuści okazję, żeby uderzyć, kiedy będziesz sama?- spytał patrząc na nią uważnie, mimo zaciętej miny, można było dostrzec troskę w jego oczach. Martwił się, zwyczajnie się martwił.
-Umiem więcej niż wtedy Draco, wtedy właściwie nic nie potrafiłam. Różdżka mnie obroniła i wiem, że zrobi to samo znowu, kiedy będzie trzeba. Ciągle mam ją przy sobie, jestem bezpieczna. - popatrzyła mu w oczy i lekko ścisnęła jego dłoń, jakby to on potrzebował pomocy, a nie ona.
-I co, planujesz chodzić po ulicy z różdżką pod płaszczem i machać nią na każdą, podejrzanie wyglądającą osobę?
-Ty tak robisz- odparła z zadziornym uśmiechem.- No, przynajmniej tę pierwszą część.
-Wiem, że mnie nie posłuchasz, ale mam świadomość, że ostrzegałem, nie będę miał cię na sumieniu, kiedy ktoś w końcu rzuci w ciebie avadą
-Och, jestem pewna, że byłbyś pierwszym, który chciałby mnie pomścić- powiedziała z uśmiechem, stając tuż przed nim
-Nic bardziej mylnego, byłbym pierwszym, który zacząłby świętowanie. Przez ciebie mam tylko więcej roboty i moja nienaganna opinia powoli podupada.- odparł z cynicznym uśmiechem, przyciągąjąc ją do siebie i chowając w ramionach. Tego chciał, ochronić ją przed złem całego świata. Widział, jak bardzo stara się być silna. Jak bardzo chce pokazać, że to wszystko po niej spływa, że się nie przejmuje. Jednak wszystko było w jej oczach. W przeraźliwie smutnych, niebieskich jak ocean, który właśnie zabrał w swoje czeluści kolejne życie, oczach. Widział w nich, jak z każdym dniem, rozpada się na coraz mniejsze kawałki. Chciał trzymać ją cały czas, by żaden z tych kawałków nie uciekł. Wiedział, jak ogromnym wsparciem musi dla niej być, chociaż Alea go o to nie poprosi. Wiedział, że nie może jej nic powiedzieć. Tutaj nie pomoże "wszystko będzie dobrze, z czasem się poukłada", bo z czasem będzie coraz gorzej. Odzyska moc, pamięć być może zacznie stopniowo wracać. Przypomni sobie jej poprzednie życie, przypomni sobie też to, czemu się skończyło. Bardzo chciał, by osiagnęła to, co zamierza. Ale jednocześnie bał się, że ją to złamie. Jej przeszłość nie była krystaliczna, wiele wskazuje na to, że wcale nie była zbyt dobrą osobą. Musiał być jakiś powód do tego, że ktoś chciał się jej pozbyć. Musiał być też powód, że zrobił to nie tak jak trzeba, tym samym sprawiając, że ma szanse na odzyskanie pamięci i tożsamości. Wiele by oddał, żeby wiedzieć jakie myśli skrywa jej umysł, co pierwsze przychodzi jej do głowy, kiedy wstaje. Gdzie jest, kiedy patrzy tym nieobecnym wzrokiem. Gdzie jest w tej chwili, bo z całą pewnością nie w jego mieszkaniu. W jednej z szyb widział ich odbicie. Widział, że jej oczy znowu zrobiły się nieobecne, wpatrzone w nieokreślony punkt przed nią. Przyglądał się ich odbiciu przez dłuższą chwilę. Patrzył, jak delikatna wydaje się być w jego objęciach, mimo swojej ogromnej siły. Jak sukienka coraz luźniej opływa jej ciało. Dopiero teraz zauważył, jak bardzo schudła przez ostatni czas. Wciąż jest równie dostojna i piękna, ale brakuje jej tej energii, blasku, którym wcześniej obdarowywała wszystkich dookoła. Długie włosy opadały na ramiona, one też były jakby pozbawione życia. Alea wyglądała teraz jak lalka, piękna porcelanowa lalka, którą strach jest dotknąć, w obawie, że można w niej coś naruszyć. Ale on wciąż ją trzymał.Wiedział, że to tego potrzebuje najbardziej. Po chwili dziewczyna poruszyła się nieznacznie, co świadczyło o tym, że wybudziła się z letargu. Lekko odsunęła się od Dracona, wciąż jednak pozostając w jego objęciach. Chłopak delikatnie odgarnął z jej twarzy włosy i przyjrzał się tęczówkom, które znowu przybrały bursztynową barwę.
-Musimy się dowidzieć, czemu zmienia ci się kolor oczu. Kontrolujesz to w jakiś sposób?- spytał, a kiedy dziewczyna kręcąc głową zaprzeczyła, kontyuował- Koniecznie musimy się dowiedzieć, mam nadzieję, że na zajęciach za bardzo się nie wyrywasz, nie byłoby ciekawie, gdyby ktoś to zauważył. Właściwie nie powinnaś wracać na uczelnię, dopóki sytuacja się nie unormuje...
-Draco, ja musiałam wrócić. Profesor zauważył, że nie było mnie przez długi czas, nie przynosiłam prac zaliczeniowych, zacząłby coś podejrzewać, zadzwoniłby do rodziców, a ktoś, kto nad tym wszystkim stoi zorientowałby się, że coś jest nie tak. Muszę zachowywać się, jakby nic się nie stało, chociaż to trudne.
-To wracając do normalnego życia...pamiętasz, że wieczorem wychodzimy?- spytał, na co dziewczyna odpowiedziała mu niewinnym uśmiechem.- Nie pamiętasz- podsumował, wzdychając i całując ją w czubek głowy
-To powiesz mi, czy mam zgadywać?
-Marlene, mówi ci coś to imie?
-Marlene,tak. Znam Marlene. Co z nią?- spytała zupełnie zdezorientowana, na co Dracon zareagował demonstracyjnym uderzeniem dłonią o czoło.- A...urodziny, już pamiętam. To...daj mi chwile, przebiorę się
-Gdybyś przyszła wcześniej, miałabyś więcej czasu, niż pół godziny.
-Czemu mam tylko pół godziny?
-Bo Marlene prosiła, żebyś przyszła wcześniej jej pomóc
-Możesz mi powiedzieć, czemu się na to zgodziłam?- spytała marszcząc nos, usilując przypomnieć sobie sytuację
-Widocznie miałaś słabszy dzień. Masz tu coś na zmianę, czy musimy jechać do ciebie?
-Jakbyś nie zauważył, praktycznie tu mieszkam, coś znajdę- odparła, po czym wyszła z kuchni, kierując się do pokoju. Kiedy przekroczyła próg pomieszczenia, od razu zwróciła uwagę na zdjęcie, stojące na stoliku. Jakby upewniając się, że Leaila wciąż tam jest. Nie mówiła Draconowi o żadnym ze snów, nikomu nie mówiła. Z tą właśnie sprawą musi poradzić sobie sama. Na początku nie rozumiała, ale teraz wie, że dziewczyna szuka z nią kontaktu. Usiłuje do niej dotrzeć, a tylko poprzez wizje i sny, ma taką możliwość. Nie pojawia się zbyt często, nie może. Alea za każdym razem widziała, że czegoś się boi. Kogoś. Tylko kogo? Czemu chciała do niej dotrzeć? Czy jest między nimi jakaś więź? Czy Alea będzie umiała jej pomóc? Czy Leaila będzie umiała pomóc jej? Czy chce jej pomóc? Dziewczyna zdjęła sukienkę i rzuciła ją na łóżko. Podeszła do szafy i wyjęła z niej błękitną koszulę oraz klasyczną, czarną spódnicę przed kolano. Nie chciała się stroić. Nie chciała, by ktoś zwrócił na nią uwagę, wolała wtopić się w tłum. Tak było bezpieczniej. Już ubrana podeszła do lustra, przeczesała dłonią włosy, poprawiła makijaż. Spojrzała na siebie smutnym wzrokiem, a jej tęczówki przybrały jeszcze bardziej intensywny, bursztynowy kolor. To musi być od czegoś zależne, kwestią czasu jest odkrycie od czego. Przypomniała sobie ostatni sen. Leaila dała jej kartkę, zwykłą kartkę, zapisaną dwoma literami " v" i "a". One miały jakieś znaczenie, miały jej jakoś pomóc. Pomóc otworzyć umysł. Videre animum. Słowa pojawiły się w jej głowie nagle, nie wiadomo skąd. Otworzyć umysł. Musiała się na tym skupić, to jedna ze wskazówek. Usiadła na krawędzi łóżka i zamkęła oczy, usiłując ją rozszyfrować.
-Videre animum -powiedziała ledwo słyszalnym szeptem, starając się jednocześnie zupełnie uwolnić od myśli. Miała w głowie obraz, kolor. Stal, przeraźliwie zimna stal, która potrafi zabić, ale też dać wiele dobrego. Dziwny odcień stali, który  już widziała. Uspokajająca, bezpieczna. Zaraz potem zobaczyła siebie. Siebie, siedzacą na łóżku. Siebie w niebieskiej koszuli, z zamkniętymi oczyma. Z perspektywy. Jakby ktoś stał w drzwiach i ją obserwował. Coś zakłóciło jej spokój, jej wolną od myśli głowę. Nie widziała już nic. Ciemność, całkowita ciemność. Powoli uniosła powieki, a serce zaczęło bić jej jak oszalałe. Czuła na sobie przeszywające spojrzenie blondyna, który stał w tym miejscu. Dokładnie w tym miejscu.
-Wszystko dobrze?- spytał niepewnie
-Tak...już tak.- odparła spokojnym, jakby wyuczonym głosem
-Widziałaś coś?
-Ten sam budynek, nic wielkiego- powiedziała patrząc prosto w jego stalowe oczy.- Możemy już iść Draco, Marlene nas zabije, jeśli jeszcze bardziej się spóźnimy.


No to tadaam :) nie mogłam się powstrzymać od dokończenia notki, jak i nie mogłam się powstrzymać od wstawienia jej. Ostatnio mam za dobre serce. Nie dotrzymałam obietnicy, rozdział dodaję przed czasem, nie ukrywam, mam nadzieję, że radość, która dzisiaj powstała zaowocuje w komentarze :) Fajnie wiedzieć, że doceniacie to, że zamiast uczyć się do matur coś tam dla Was wyskrobałam :) Dziękuję za uwagę i odsyłam tutaj http://ask.fm/ArlandriaSalarin, jeżeli macie jakieś pytania odnośnie rozdziału, czy jakieś tam inne :)

17 komentarzy:

  1. Ahhhh strasznie się cieszę, że dodałaś nowy rozdział przed czasem! Jest świetny! Ciekawi mnie co dokładnie robi to całe Videre animum :) Czekam na kolejny rozdział no i powodzenia na maturach!
    Pozdrawiam
    ~DreamyDevil

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zobaczyłam słowo "niespodzianka" to już coś przeczuwałam ,że to może zwiastować nowy rozdział, no i już wiadomo - wielka radość. Tak długi czas bez Brillianta, naprawdę jak się wciągnęło to można się okropnie stęsknić. Matury, matury, dobrze że już (prawie) koniec.
    Ale wracając do rozdziału, bo to najważniejsze.
    Naprawdę nie wiem jak to robisz, ale szczerze podziwiam, bo za każdym razem jak zaczynam czytać nowy rozdział to czuję taki specyficzny nastrój, klimat tajemnicy, coś takiego nieuchwytnego jakby eterycznego.
    Mówiłam już, że uwielbiam Twoją narrację?
    Jest taka zupełnie inna od tego co zwykle się czyta.
    Nie wypisujesz po prostu czynności, czy też opisów,
    sama nie do końca umiem określić o co mi chodzi,
    ale bardzo wyczuwa się takie emocje *.*.
    W pewnym sensie współczuje Clawtenowi, to musi być okropnie trudne być tak blisko kogoś ważnego (jaki by nie był) a jednocześnie nie móc nawiązać porozumienia. To niesamowite, że tak się troszczy i mu zależy. Niepokojące jest to, dlaczego to wszystko nie jest wyłącznie jego sprawą... Tutaj przypomina mi się co opowiadałaś na Sabacie i strasznie się nie mogę doczekać *.*.
    Uwielbiam Aleę. Jest tak bardzo skomplikowaną postacią. Chociaż wydawałoby się że z każdym rozdziałem ją poznajemy, to tak naprawdę nadal do końca nie
    wiemy jaka jest jej prawdziwa osobowość, nawet ona
    nie zna jeszcze siebie w pełni. Musi mieć niezły
    mętlik w myślach i uczuciach. Kojarzy mi się, że ona i Draco to takie pokrewne dusze, oboje wiele ukrywają, ale ani on nie przesadnie nie naciska na nią, ani ona nie wnika w jego tajemnice. Taki jakby rodzaj zrozumienia.
    Jeju, jak doskonale rozumiem takie zagubienie wewnętrzne, z jednoczesną potrzebą pokazywania całemu światu,
    że się idealnie ze wszystkim radzi. Sama nie wie
    do czego tak naprawdę zmierza i to świetnie (jak zawsze)
    pokazałaś i w tym rozdziale. W tak krótkim czasie dowiedziała się wielu rzeczy, ale wraz z przyrostem informacji namnożyły się kolejne pytania, a niektóre z nich wręcz zwiastują niebezpieczeństwo. W takiej sytuacji
    to ciężko nawet spokojnie funkcjonować.
    Urodziny Marlene! :DDD <3
    Uwielbiam tutaj Draco. Taki Malfoy, ale niepozbawiony uczuć (jak to niestety często ludzie z nim robią w ff), jego troska, zrozumienie, chęć opiekowania się Aleą <3 wydaje mi się, że i jemu to pomaga psychicznie, kiedy
    może się zaangażować w opiekę nad kimś, działać.
    Reasumując, długo wyczekiwany rozdział całkowicie wart czekania. Mam nadzieję, że duszyczki odwdzięczą się bo
    nic tak nie motywuje do dalszego pisania jak komentarze :D
    <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo, bardzo, ale to bardzo poodoba mi się ten rozdział.
    Fajnie że jest coraz więcej scen z Clawem, strasznie ciekawi mnie jego osoba :3

    OdpowiedzUsuń
  5. ZAKOCHANA W TWOICH NOTKACH20 maja 2013 21:26

    O rany, super, notka swietna! Bardzo tesknilam, ale w koncu jest, bardzo dziekuje <3 raz powtorzylas dwa razy do samo slowo, al to niewazne. Rany jak ciekawie! Masakra nie bede mogla spac, tylko bede o tym myslec! KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo często taki zabieg jak powtarzanie wyrazów jest używany celowo, w celu np. podkreślenia, zwrócenia uwagi czytelnika.

      Usuń
  6. STRASZNIE STRANO-FAJNY rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. ahh jak zwykle jeszcze bardziej namotałaś? nie wiem czy to dobre słowo ale chodzi mi ogólnie o to że kolejny nowy wątek, kolejna tajemnice zaczynają się pojawiać a zarazem niektóre tak jakby się wyjaśniają (chodź nie jest to napisane wprost). Co rozdział dzieje się jakaś akcja co bardzo się mnie podoba, tak trzymać. Więc wywnioskować możesz że rozdział jak zwykle świetny :) mam nadzieję że matura poszła super i w ogóle. Życzę oczywiście mnóstwa, mnóstwa weny (oczywiście do pisania nowych rozdziałów) oraz pozdrawiam serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Warto było czekać. Rozdział jest cudowny. W Twoim opowiadaniu, całym, jest takie cudowne, intrygujące, wyjątkowe 'coś'. No, magia po prostu.

    Uwielbiam. Życzę mnóstwa weny

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaskoczona jestem, to fakt :) Bardzo przyjemnie się czytało. Rozwój Alei jest coraz ciekawszy i nie mogę się doczekać kolejnych opisów z jej przeszłości. Draco taki troskliwy <3 Fajnie, że tym razem skupiłaś się w sumie wyłącznie na Alei (o Clawtenie też dobrze było sobie przypomnieć) jako że to tak szalenie intrygująca postać :]
    Oczywiście, że warto było czekać i jak najbardziej doceniam poświęcenie czasu na napisanie i wstawienie tego zamiast solidnej nauki do matury :D
    Trzymam kciuki (chociaż pewnie już skończyłaś zważając na datę) i życzę Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Od jakis 8 lat czytam różne ff, jak mi się przypomni że takowe istnieją i pamiętam 2, a Twój jest mega, mega, mega dobry! Podejrzewam że najlepsza fabuła jaką do tej pory czytałam. Clawten jest niezwykle intrygujący, to zdecydowanie moja ulubiona postac. Troche deneruje mnie Draco, ktory przez innych jest przedstawiany jako egoista a w wypowiedziach jest przesłodzony. Świetnie dawkujesz napięcie:) do tego tyle tajemniczych wątków! Szczerze, odkryłam blog 3 dni temu i wciągnęłam odrazu! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Pisz pisz pisz! :))))

    Fedra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może znasz jakis ff, który poziomem przypominałby Twój? Chetnie bym poczytała:)))

      Fedra

      Usuń
    2. Genialne są fanficki:
      Sary - http://aboutseverus.blogspot.com/
      Marii - http://hermiones-diary.blogspot.com/

      Usuń
  11. Bardzo,bardzo dziękuję za miłe słowa! Ciesze się, że mimo pierwszych, moim zdaniem na prawdę kiepskich rozdziałów, nie przeszła ochota na dalsze czytanie. Co do postaci Clawtena, miło, że jest dla kogoś ulubioną postacią, większość czytelników nie zwraca na niego szczególnej uwagi. FF które mogę polecić, to www.aboutseverus.blogspot.com i www.hermiones-diary.blogspot.com, moim zdaniem najlepsze. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, stara, nie mogę uwierzyć, że nikt przede mną nie zwrócił uwagi na doskonałą kreację Tripa i Chestera. :D Boże, ich imiona generalnie trochę mnie przerażając, biorąc pod uwagę fakt, że wpadłyśmy na nie metodą prób i błędów, a na końcu stwierdziłyśmy, że tak bardzo łączą się z całością opowiadania. :) jestem ciekawa, czy ktokolwiek kiedykolwiek na to wpadnie, ale szczerze wątpię. :D
    Trip jest cudowny i dobrze wiesz, kogo sobie wyobrażam, czytając o tym, jak się zachowuje. :D naprawdę idealnie to opisujesz. i Chester też wychodzi perfekcyjnie - też widzę jedną osobę. i bardzo dobrze. :DDD serio - cięte riposty Tripa i przerażający spokój Chestera to idealne uosobienie pewnych postaci, które znają prawdopodobnie wszyscy. :D
    zaczęło mi być bardzo szkoda Alei. widzę, jak strasznie sobie z tym wszystkim nie radzi, ale ciągle próbuje pokazywać siebie jako uosobienie twardej kobiety. zgadnij, kogo mam przed oczami czytając o stroju Alei ;* :DD
    mam nadzieję, że biba Marlene będzie bardzo udana :> if you know what i mean. :DDD

    rada na przyszłość - nie bój się mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzisiaj 'odnalazła' Twój blog i pomimo całego zamieszania jakie teraz mam postanowiłam się szarpnąć i przeczytałam wszystko:)
    A co do całego opowiadani jest wspaniałe:) Strasznie podoba mi się zaskakująca ilość wątków i to jak prowadzisz całą fabułę - która jest inna niż na blogach które czytałam dotychczas:)
    Jeśli chodzi o postaci do chyba najbardziej polubiłam Aleę - jest taka najbardziej podobna do mnie - bo sama do końca jeszcze siebie nie zna:) Co nie oznacza że Drco nie przypadł mi do gustu - a i owszem:)
    Tak więc czekam na kolejną cześć:) zyczę dużoo weny i pomysłów:)
    L.B. <3

    P.S jeśli masz chwilę to zaglądnij do mnie:
    http://maly-motyl.blogspot.com
    http://hearts-of-darknesss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Niesamowite fanfiction. Zachwycające.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy