-Jesteś gotowa?- spytał zniecierpliwiony Matt z kuchni
-Już kończę, daj mi pięć minut!- zawołała chodząc po pokoju,
oglądając wszystko dookoła. Była gotowa już od dłuższego czasu, ale nie mogła
zebrać się na to, żeby wyjść. Mieli spotkać się w domu któregoś ze znajomych,
po prostu posiedzieć, porozmawiać. Dziś rano zadzwonił do niej Vincent z
informacją, że całą grupą wybierają się do „Gist”. Bardzo się zdenerwowała,
chociaż zupełnie nie wiedziała czemu. Ostatnio irytowało ją prawie wszystko.
Najmniejszy drobiazg potrafił wyprowadzić ją z równowagi. Ją. Zawsze opanowaną,
chłodną, zupełnie nie działającą pod wpływem emocji. Spojrzała na swoje
lustrzane odbicie. Z błyszczącej tafli spoglądała na nią przeraźliwie blada, młoda
kobieta. Skóra była delikatna, nieskazitelna, zimna jak u porcelanowej
lalki. Ciemnoniebieskie oczy nie wyrażały żadnych uczuć, były zupełnie
puste. Ubrała na siebie klasyczną czarną sukienkę przed kolano, na nogach
okrytymi czarnymi pończochami miała wysokie buty, w tym samym kolorze.
Przypudrowała twarz, by ukryć ciemne worki pod oczami. Kości policzkowe stały
się bardziej wyraźne. Znikała. W niczym nie przypominała
już dawnej siebie. Takiej, którą znała z opowieści. Czuła się, jakby umierała.
Po prostu odchodziła. Zaczynała wierzyć, że wizje wydarzeń, które ją nawiedzają
faktycznie miały miejsce. Wcale nie była zwykłą
studentką. Nie miała normalnego życia. Pozostawało jednak pytanie, czemu
ludzie z jej otoczenia mówili zupełnie coś innego. Czy oni też wiedzieli?
Ukrywali coś przed nią?
-Alea pospiesz się, już jesteśmy spóźnieni!
-Już idę- westchnęła dziewczyna, usiłując uśmiechnąć się do
swojego odbicia. Jednak uśmiech jakby ją męczył, bo szybko tego zaniechała, a
na jej twarz znów wróciła obojętność
-Ładniejsza już nie będziesz- powiedział Matt uśmiechając
się do niej i oparł o framugę drzwi. Alea obrzuciła go jedynie karcącym
spojrzeniem i wyminęła bez słowa. Ubrała swój czarny płaszcz i poprawiła długie
włosy, tym razem zakręcone w loki. Matt pochylił się nad nią i pocałował w
policzek. Ten drobny gest wywołał uśmiech na jej twarzy, zupełnie nie
wymuszony. Czemu Matt ma obrywać za to, że wszystko w jej życiu się wali. To
jej życie, to nie jego wina, że stał się jego częścią.
-Tak bardzo nie chcesz tam iść?- spytał z troską
-Sama nie wiem- westchnęła- Nie jestem w zbyt dobrej formie,
ale może jak gdzieś wyjdę, to mi się poprawi
-Wyjdziemy jak tylko będziesz miała dość
-Jasne- uśmiechnęła się do niego ponownie i wyszła z
mieszkania, trzymając go za rękę. Przez chwilę pomyślała nawet, że chyba zaczyna
jej naprawdę zależeć na tym chłopaku, lecz szybko odpędziła tę myśl. Jedyną
osobą, na której zależy Alei Salarin, jest ona sama
Narcyza patrzyła na swojego syna z uwagą. Przyglądała się,
jak chodzi po pokoju i pakuje swojej rzeczy do torby, co jakiś czas zatrzymując
się i zastanawiając, co jeszcze musi ze sobą zabrać.
-Jesteś pewny, że wiesz, co robisz?- spytała w końcu kobieta
-Nie mam pojęcia mamo- Draco uśmiechnął się do niej,
zamykając torbę i stawiając ją na ziemi
-Gdzie pójdziesz?
-Pożegnam się z przyjaciółmi z Londynu, a potem…zobaczę.-
ubrał swój płaszcz, zawiesił torbę na ramię, podszedł do matki i mocno ją
uściskał
-Proszę, uważaj na siebie- szepnęła do syna
-Nic mi nie będzie, będę pisał, obiecuję
-Kiedy wrócisz?
-Kiedy uda mi się to wszystko poukładać. Powiedz
ojcu…powiedz mu, że przepraszam, ale nie umiem inaczej
-Powiem, na pewno zrozumie- Narcyza uśmiechnęła się
krzepiąco do syna i patrzyła, jak jego ciało rozpływa się w powietrzu, z
towarzyszącym mu cichym pyknięciem. Bała się o niego, jak każda matka boi się o
swoje dziecko. Kiedy widziała, jak chłopak się męczy, jak dręczą go
wątpliwości, jak nie może uporać się z zaistniałymi wydarzeniami, chciałaby
zostawić go przy sobie. Chciała móc go chronić, przed wszystkimi
przeciwnościami, które napotka. A napotka ich wiele, o wiele więcej, niż zwykły
dwudziestoczteroletni mężczyzna. Nazywał się Malfoy, a z takim nazwiskiem teraz
nic nie będzie łatwe. Nie był bezpieczny, to jest pewne. Na szczęście zabrał ze
sobą różdżkę, przez co jego matka była nieco spokojniejsza. Usiadła na dużym,
dębowym łóżku i wygładziła dłonią czarną narzutę. Rozejrzała się po dużym
pomieszczeniu. Na ciemnym biurku leżało kilka rolek pergaminu i pióra, nad nim
wisiała półka z książkami i podręcznikami jeszcze z Hogwartu. Podeszła do szafy
i zatrzasnęła niedomknięte drzwi. Przymknęła oczy i westchnęła cicho, opierając
się o białą ścianę. Gdy otworzyła oczy, dostrzegła na biurku mały, błyszczący
przedmiot. Podeszła do niego i wzięła do ręki małą, srebrną obrączkę, z
wygrawerowanymi inicjałami znanej jej młodej czarownicy oraz jej chłopaka. Odłożyła
ją na miejsce i ostatni raz rozglądając się po pokoju wyszła z niego, zamykając
cicho drzwi. Obyś znalazł to, czego szukasz.
Ludzie dokoła tańczyli, śpiewali, pili. Bawili się. W
sylwestrową noc wszystko przestawało się liczyć. Istniało tu i teraz. Żadnych
konsekwencji. Na jednej z kanap siedziała niska blondynka, obserwując wesołym
wzrokiem znajomych. Uśmiechnęła się w stronę tańczących w jednym miejscu
przyjaciół. Najbardziej cieszyła się, widząc Aleę. Gdy dziewczyna weszła do
klubu, chłód i zły nastrój bijące od
dziewczyny była prawie namacalne. Teraz w niczym nie przypominała siebie sprzed
kilku godzin. Tańczyła, śmiała się. Co chwilę była porywana w objęcia przez
Matta, który co jakiś czas skradał jej pocałunki, a ona z przyjemnością je
oddawała. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, Nienaturalnie gdy zobaczyła, jak
Alea szepce coś Mattowi do ucha, a po chwili oboje znikają gdzieś w tłumie. Poczuła,
jak ktoś siada obok niej i ją obejmuje
-Wszystko wraca do normy?- Mauro szepnął jej do ucha
-Zależy, o jakiej normie mówisz
-Wiesz…Alea z Mattem
-Dla ciebie to normalne?
-W końcu są razem
-Czy tylko ja widzę, że oni do siebie nie pasują i nie
powinni być razem?- spytała zirytowana Marlene
-Wiesz, że tak musi być. Tak jest lepiej
-Dla kogo? Tak jest po prostu łatwiej
-A może bezpieczniej? Pomyślałaś o tym?- spytał Mauro rozglądając się po
klubie, jakby się czegoś obawiał
-Oni i tak są w niebezpieczeństwie. Powinni trzymać się
razem
-Marlene. Nie wiemy wszystkiego. Może faktycznie jest
lepiej, kiedy Alea i Matt są razem?
-A Draco?
-Jeszcze jakiś czas temu byłaś zła, że się zbliżyli
-Ale zmieniłam zdanie. Nie mogę patrzeć na to, jak się od
siebie oddalają.
Weszli do łazienki, sprawdzając, czy w pomieszczeniu
znajduje się ktoś jeszcze. Po upewnieniu się, że nikogo nie ma, zatrzasnęli
drzwi. Matt popchnął Aleę na jedną ze ścian, nie odrywając się od jej ust. W
dzikim szale błądzili dłońmi po swoich ciałach, ciesząc się bliskością. Jeszcze
jedna noc. Podniósł ją i posadził na jednym ze znajdujących się tam
blatów. Odsunął się od niej i popatrzył na zarumienioną twarz. Przygryzła
kusząco wargę i patrzyła na niego lekko zamglonymi oczyma. Poczuła jego dłonie
na swoich udach. Powoli wkradał się nimi pod jej sukienkę. Uśmiechnęła się,
dając mu pozwolenie na kontynuowanie jego działań. Poczuła jak delikatnym
ruchem pozbawia jej dolnej części garderoby, a sama powędrowała ręką gdzieś w
okolice jego rozporka. Wpił się w jej usta. Chciał być jak najbliżej niej. Tak
blisko, jak tylko to było możliwe. Muzyka płynąca z głośników zagłuszała ich
ciche jęki. Nie zwracali uwagi na nic, co działo się dookoła. Byli zupełnie
zatraceni w chwili. Matt czuł się spełniony i szczęśliwy. Znów ją miał, Doprawdy?
znów była tylko jego. A ona? Ona zamykając oczy widziała tylko jedno.
Stalowe tęczówki blondyna, który zupełnie zmieni jej życie. O ile już tego nie zrobił.
10 tysięcy wyświetleń w ciągu 4 miesięcy, bardzo dziękuję i nieśmiało proszę, oby tak delej :D Notkę dedykuję, tak jak obiecałam Madzi z Heffallumpów ( If you know...) serdecznie zapraszam na stronę, gdzie pojawiają się informację o nowych rozdziałach, więc kto czyta- lajkuje :) przypominam też, że bardzo lubię pytania :))
,,-Jasne- uśmiechnęła się do niego ponownie i wyszła z mieszkania, trzymając za rękę.'' zdaje mi się, że powinno być trzymając ,,go'' za rękę, bo tak jak napisałaś wydaje mi się niepoprawnie stylistycznie, ale pomijając ten mały błąd jest świetnie! Blog bardzo mi się podoba i ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńdzięki za zwrócenie uwagi, musiałam przeoczyć :)
UsuńFantastyczne i fascynujace :3 Draco nawiewa?! jak moglas mi to zrobic ;__; Alea z Mattem? Naprawde lubisz mnie krzywdzic. Jak zwykle, zdazylam sie w tym pogubic :D Co do wejsc, nie mam w tym duzego udzialu, ale wciaz ciesze sie ze masz tylu widzow. Jutro nowa notka... Tak przy okazji... jestem twoim obserwatorem ^^ weny :D
OdpowiedzUsuńwybacz, poprawie się, obiecuję...ale za jakiś czas :)
Usuńspoko, spoko! w tym zabawa, jak nie czaje xDD http://www.syriuszilily.blogspot.com/
Usuńzupełnie nie mam pojęcia, dlaczego notka dla Madzi... :D
OdpowiedzUsuńMauro Mauro Mauro !!! <3
Wreszcie ! :D Dobre jest, postarałaś się przy seksach;*
OdpowiedzUsuńps.mietlaumarła.
/Heff.
nawet mnie nie dołuj, Mietla's dead :((( Bosze, nie wierzę. [*]
Usuńspeszyl for ju H. ;**
UsuńMietla ;(((((((((((
No i teraz mi smutno, zdecydowanie zbyt szybko czytam, jak już się zabiorę :D Skoro jestem na bieżąco, teraz będę zdychać z utęsknieniem na następne rozdziały,ah life is hard.
OdpowiedzUsuńHistoria jest niesamowita,masz wspaniałą wyobraźnię, a styl pisania bardzo przyjemny, aż nie można się oderwać. Jestem mega ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy,a mam przeczucie, że jeszcze wielokrotnie,nas, czytelników, zaskoczysz zwrotami akcji. Oby wena i chęci nie opuszczały:)!
kocham Cię kobieto i podziwiam, że chciało Ci się to wszystko przeczytać :D no i bardzo,bardzo dziękuję :D
UsuńCałkowita liczba wyświetleń stron
OdpowiedzUsuń10,522
jejku, stara, ale pięknie to wygląda!
takie pocieszenie z racji śniegu, za którym delikatnie mówiąc nie przepadasz, dziennikareczko :*
[10]
wygląda przepięknie :D śnieg </3 już jutro spełniamy się zawodowo xdd
UsuńPod każdą twoją notką będzie mój post z pytaniem kiedy kolejne cudo ujrzy światło dzienne? <3
OdpowiedzUsuńnotki dodaję zazwyczaj w piątki, ale, że teraz będzie wolne, to dodam coś w środę :)
Usuńhej jakbyś wpadła do mnie przypadkiem i zaciekawiła się tym co piszę, to się nie pogniewam :) Layola jest jakby takim "substytutem" Harrego Pottera chociaż moim zdaniem się do niego nie umywa, ale gdybyś była zainteresowana to zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na Epilog pt: „Koniec jest zaledwie początkiem” na www.niesmiertelne-serca.blogspot.com . życzę przyjemnej lektury!!
OdpowiedzUsuńWitaj.
OdpowiedzUsuńJesteśmy relatywnie nową (a więc pełną sił i chęci) ocenialnią, w skład której wchodzą doświadczone oceniające, zaznajomione zarówno z meandrami polszczyzny, jak i z kanonem świata wykreowanego przez Rowling. Chcesz poznać nasze zdanie o Twoim tekście? Zgłoś się już dziś, gwarantujemy szczerość i konstruktywną krytykę.
Pozdrawiamy,
Załoga Szlafroka Śmierciożercy