niedziela, 3 lutego 2013

34. Do not let go

Po rozmowie z Ollivanderem cos się zmieniło, pękła jakaś bariera. Bariera odgradzająca Aleę od jej życia, teraz wystarczy małymi krokami iść do przodu i nie oglądać się za innych. Po powrocie do Malfoy Manor nie było żadnych pytań i dociekań. Jedynie Narcyza spytała, czy wie o różdżce to, co jest potrzebne do jej użytkowania. Nie pytali o nic więcej, w końcu doskonale o wszystkim wiedzieli. Lucjusz zasugerował Draconowi, że powinien pomóc Alei nauczyć się magii od nowa, więc blondyn zabrał wszystkie swoje podręczniki do swojego mieszkania w Londynie. Nie będzie łatwo, to pewne. Alea wysiadła z samochodu Dracona i przerzuciła sobie przez ramię torbę. Odwróciła się w stronę siedzącego blondyna i posłała mu ostatni, pełen wdzięczności uśmiech, po czym powoli się odwróciła i pełnym gracji krokiem poszła w kierunku swojego mieszkania. Echo jej kroków rozeszło się po klatce, informując portiera o jej przybyciu.
-Witam panno Salarin, dawno pani nie widziałem. - Mężczyzna ukłonił się lekko.
-Witaj Jack, byłam przez kilka dni u znajomych. Działo się coś podczas mojej nieobecności?
-Zupełnie nic, panienka Souvenir często wychodziła, właściwie prawie jej nie było.
-Teraz jest w domu?
-Tak, wróciła niedawno.
- Dziękuję, Jack. Miłego dnia. - Alea uśmiechnęła się miło i powoli weszła schodami na górę. Z każdym pokonywanym stopniem ciężar na jej sercu się zwiększał. Starała się opanować, wiedziała, że nie może pokazać po sobie, że coś jest nie tak. Perspektywa rozmowy z Livią nie napawała dziewczyny optymizmem. Przekręciła klucz w zamku, policzyła w myślach do trzech i wzdychając cicho weszła do środka. W domu było zupełnie cicho, jedynie światło płynące z kuchni pokazywało, że ktoś tam był. Odłożyła torbę na podłogę i odwiesiła płaszcz na wieszak. Powoli, jakbym z trudem robiąc każdy ruch skierowała się do kuchni. Livia siedziała przy stole, na którym walały się książki i notatki, trzymała przy twarzy kubek i ze zdumieniem spojrzała na wchodzącą Aleę.
- Cześć - powiedziała ciemnowłosa, nie wiedząc zupełnie, jak zacząć rozmowę.
- Miło, że wreszcie wpadłaś, Byłam pewna, że zapomniałaś gdzie mieszkasz.
- Jak widzisz już pamiętam.
- Mogłaś zadzwonić - powiedziała Livia z ledwo słyszalnym wyrzutem. - Martwiłam się.
- Zostawiłam kartkę.
- Kartkę. - Prychnęła. - Alea... Wiem, że bardzo się od siebie oddaliłyśmy, ale chyba nie wymagam za dużo.
- Wiem, przepraszam. Nie miałam do tego głowy - powiedziała, spuszczając wzrok. Było jej naprawdę głupio i przykro. Mimo tego, że teraz prawie nic ich nie łączyło.
- Rozumiem. - Livia uśmiechnęła się pod nosem. - Właściwie wcale się nie dziwię, do było do przewidzenia.
- Co masz na myśli?
- Że ciebie i Draco coś połączy. To było widać od początku.
- Co było widać? - spytała nieco zbita z tropu.
- Widziałam, jak na ciebie patrzy.
- To chyba jego sprawa, jak na mnie patrzy, nie twoja - odparła poddenerwowana.
- Ale moją sprawą jest to, jak ty patrzysz na niego. - Uśmiechnęła się, widząc zawstydzoną przyjaciółkę. - Zachowujesz się tak samo, jak na początku znajomości z Mattem.
Alea zamyśliła się przez chwilę. Chciała wiedzieć, czy to, co mówi Livia było prawdą. Czy faktycznie znają się tyle lat, czemu nie mówiła prawdy o jej przeszłości, kim tak naprawdę była. Kiedy dowie się więcej o swoim życiu, będzie musiała to wszystko uporządkować. Ale nie teraz, nie może zostawić swojego obecnego życia, nie odzyskując poprzedniego.
- Alea. - Jej rozmyślenia przerwał głos Livii. - Wiem, że nie jest tak, jak dawniej i już nigdy nie będzie. Ty masz swoich znajomych, ja mam swoich. Zupełnie się od siebie oddaliłyśmy, ale nie ma w tym winy żadnej z nas. Jest tak, jak kiedyś mówiłaś, zmieniłyśmy się, dorosłyśmy. Wiem, że wiedziałaś o tym od dawna, tylko ja po prostu potrzebowałam czasu, żeby to zaakceptować. Przyjaźniłyśmy się od zawsze, nie mogłam zrozumieć, że wszystko kiedyś się skończy. Po prostu minęło to, co uważałam za prawie wieczne. Kiedy ty i Matt zerwaliście, nie mogłam się odnaleźć, myślałam, że wszystko między wami się naprawi, ale starając się was pogodzić tylko was traciłam. - Przerwała na chwilę, by złapać oddech i spojrzeć na Aleę, która słuchała jej w zamyśleniu, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Livia kontynuowała drżącym głosem. - Potem, kiedy zmarł tata wszystko wymknęło mi się z rąk. Mama przestała ze mną rozmawiać. Ty i Matt ciągle przy mnie byliście, za co jestem wam ogromnie wdzięczna. Właściwie to dzięki jego śmierci zrozumiałam, że nic nie trwa wiecznie i muszę się z tym pogodzić. Pewnie nie rozumiesz po co ci to mówię, ale chcę, żebyś wiedziała, że nie masz wobec mnie zupełnie żadnych zobowiązań. Przez tyle lat wszyscy się przyjaźniliśmy, ale za bardzo się zmieniliśmy, żeby teraz tak było.
- Czyli co, mieszkamy razem, ale teraz jesteśmy dla siebie jak obcy ludzie?
- A tak nie jest już od dawna?
- Nie wiem... Ostatnie kilka miesięcy przeżyłam w zupełnym letargu, Livia, nie wiem, co się ze mną działo.
- Chyba wszyscy przez to przechodziliśmy, Matt powiedział dokładnie to samo.
- Właśnie, co u Matta? - spytała, siląc się na neutralny głos, jednak poczuła bolesne ukłucie gdzieś w okolicy serca.
- Wszystko dobrze, szef trochę mu odpuścił, nie siedzi już ciągle w pracy. Nawet czasem udaje się go gdzieś wyciągnąć. Kto by pomyślał, że to wszystko tak się potoczy - powiedziałą Livia cicho, jakby bardziej do siebie.

Mauro z Marlene i Draco siedzieli na ławce w parku, czekając na resztę znajomych. Brunet usiłował wyciągnąć od przyjaciela gdzie był przez ostatni czas. Po chwili dociekań zaprzestał; blondyn miał do siebie to, że nie znosił się tłumaczyć. Rozmawiali więc o zupełnie błahych sprawach, jak zwykle nieistotnych. Brakowało im tego, brakowało im siebie. Dracon mimo tego, że wciąż był samotnikiem, potrzebował towarzystwa swojego przyjaciela. Męczyło go, że nie może powiedzieć mu tego, co go gryzie. Cała ta sytuacja z Aleą była ciężka do zrozumienia. Nie wiedział czemu właściwie jej pomaga. Nie był jej nic winien, nic z tego nie miał, a mimo tego wiedział, że musi przy niej być.
Marlene siedziała na końcu ławki, jakby nie siedziała z nimi. Od początku spotkania nie odezwała się słowem. Ją też męczyła ta sprawa. Ciężko było jej znieść to, że okłamuje swojego chłopaka i najlepszego przyjaciela. Ciężko było ukrywać, że wie o wiele więcej od nich. Ciężko było ukrywać przed Draco, że doskonale zna jego przeszłość, że nie tylko ona ją zna. Podniosła oczy do góry, kiedy usłyszała coraz głośniejsze krzyki i śmiechu. Uśmiechnęła się do siebie. Dawno nie spotkali się wszyscy razem, tak po prostu. Ostatnio widzieli się w Sylwestra, co nie skończyło się dobrze. Z oddali wyłoniły się cztery osoby.
Dwóch mężczyzn szło z przodu, wciąż się przepychając, krzycząc i starając przewrócić. Mimo swoich dwudziestu czterech lat, wciąż zachowywali się jak dzieci. Ta dwójka nigdy nie dorośnie.
Za nimi znacznie spokojniej i wolniej, prawdopodobnie przez wysokie buty kobiety, szła ostatnia część grupy. Żywo o czymś dyskutowali, o czym świadczyła wzmożona gestykulacja. Rozmowę zakończył jeden z idących z przodu chłopaków, podbiegając do nich i przerzucając dziewczynę przez ramię na tyle szubko, że ta zdążyła jedynie pisnąć. Siedząca na ławce trójka leniwie się podniosła i poszła w kierunku przyjaciół. Adam odstawił Aleę na ziemię, więc ta wróciła do rozmowy z Vincentem, trącając w bok Davida, który im się przysłuchiwał.
- Półtorej godziny spóźnienia - zawołał Mauro. - Zgaduję, że to z twojego powodu, księżniczko.
- Jak najbardziej - odparła z uśmiechem, przytulając się do niego. Znowu ścisnął ją tak mocno, że przez chwilę nie mogła oddychać. Podeszła do Marlene i przytulając ją szepnęła ciche "wszystko pod kontrolą". Następnie skierowała się do wyraźnie jej oczekującego Dracona.
Stanęła obok niego i uśmiechnęła się lekko czując, jak delikatnie całuje jej policzek, robiąc to niezwykle dyskretnie, jakby to było przeznaczone tylko dla niej. Nie potrafili stwierdzić, co takiego się wydarzyło, że stali się sobie bliżsi. Nie zrobili praktycznie nic, właściwie nawet nie rozmawiali. W Malfoy Manor byli tylko przez dwa dni, ale to wystarczyło, by zrozumieli ile ich łączy. Na pewno? Nie poczuli do siebie nagle żadnego ogromnego uczucia. Po prostu stali się dwójką ludzi, którzy byli sobie potrzebni. Chociaż nic z tej znajomości nie mają.
- Dobra, wreszcie udało nam się zebrać. Nie będę mówił, przez kogo nie mogliśmy się wszyscy spotkać. Draco i Alea i tak pewnie czują się winni - powiedział Mauro ze swoim szerokim, a jednocześnie cynicznym uśmiechem. - Ale skoro już tu jesteśmy, nie wiadomo jak długo, proponuję to uczcić tak, jak to się w Londynie robi. - Na twarze Davida, Adama i Vincenta wkradł się przebiegły uśmiech. Marlene podrapała się w tył głowy lekko skonsternowana, a Draco zmierzył przyjaciela przeraźliwie zimnym wzrokiem.
- Co masz na myśli? - spytała Alea.
- Impreza w "Gist". Do końca.
- Końca czego?
- Nie wiem, nad tym pomyślimy w trakcie trwania, księżniczko.
Jeszcze jedna noc.
Po krótkim spacerze weszli do klubu pełnego ludzi. Zajęli swoje stałe miejsce w rogu pomieszczenia na czarnych sofach, gdzie siedziała już Ann razem z Heleną. Obok nich usiadł Adam z Vincentem i Dawidem. Na przeciwko Mauro z Marlene, Aleą i Draconem. Dziewczyny skupiły się w jednej części stołu, by w miarę możliwości porozmawiać odnośnie ostatnich wydarzeń. Helena miała udzielić Alei kilku informacji odnośnie jej rodziny. Starała się dotrzeć do jak największej ilości faktów, jednak było to niezwykle trudne.
Rodzina Salarin była owiana tajemnicą. Nie mówiono o nich głośno, byli czymś w rodzaju tematu tabu. Wiadomo, że byli; wiadomo, co robili; wiadomo, skąd się wzięli; ale nie wiadomo jacy byli i gdzie trafili. Czarodzieje w większości unikali rozmów o nich. Mieli wielu zwolenników, ale jeszcze więcej przeciwników. Ludzie się ich bali, więc kiedy Helena usłyszała, że w kręgu jej znajomych pojawił się ktoś o nazwisku Salarin stwierdziła, że musi sprawdzić, co się dzieje.
Czas mijał im niezwykle szybko. Potrzeba oderwania się od problemów, chwili całkowitego zapomnienia. Wszyscy rozeszli się po klubie. Każde z nich było w zupełnie innym miejscu. Vincent rozmawiał z Ann i Heleną, David z Mauro i Marlene od kilkudziesięciu minut nie dali się odciągnąć od parkietu demonstrując wszystkim swoje rewelacyjne, ich zdaniem, umiejętności taneczne. Adam stał przy barze i rozmawiał z Ethanem. Jedynie Alea z Draconem zostali na swoich miejscach. Siedzieli w rogu kanapy cicho rozmawiając, ustalając plan na najbliższe dni. Wiadomo było, że Alea musi przychodzic do Draco, by mogła się czegoś nauczyć. To było najbezpieczniejsze i najbardziej odpowiednie miejsce do nauki czarów. Prawdopodobnie będzie tam spędzać całe dnie, o ile będzie to możliwe. Przez to wszystko zupełnie zapomniała o swoich studiach i pracy blondyna. Jego zdaniem najrozsądniejszym i najlepszym wyjściem byłoby, gdyby dziewczyna z nim zamieszkała, jednak wolał nie mówić tego głośno. Jeszcze nie. Rozglądali się po klubie, usiłując odszukać w klubie przyjaciół. Prawdopodobnie byli najbardziej trzeźwymi osobami w ich towarzystwie, a biorąc pod uwagę, że i oni wypili sporo mogło zrobić się niebezpiecznie. Zobaczyli jak chwiejnym krokiem podchodzą do nich Mauro i Marlene. Brunet starał się zachować powagę i jak najbardziej prostą sylwetkę, ale utrudniała mu to Marlene, wciąż się śmiejąca i uwieszona na jego ramieniu. Patrzyła na nich wesołym wzrokiem, a uśmiech na jej twarzy zwiększył się jeszcze bardziej, gdy zobaczyła ukryte przed wszystkimi splecione ręce dwójki przyjaciół.
-Mamy misję.- Mauro wypowiadając te słowa wyprostował się, by wydawać się wyższym.
-Mamy.- potwierdziła Marlene, energicznie kiwając głową.
-Nasz poważny król idzie ze mną, a księżniczka z Marlene
-To część misji?- spytała Alea cicho się śmiejąc
-Tak właściwie...to cała misja- odparła Marlene z rozbrajającym uśmiechem, śmiejąc się po chwili z tego co powiedziała.
-Dobra- odparł Draco przeciągając sylaby.- Ale wiedzcie, że wam nie ufam
-Tak, my tobie też, dlatego porywam Aleę na parkiet, a dla bezpieczeństwa Mauro ciebie
-Ja wiem, że wielu rzeczy nie pamiętam, ale chyba chłopak prosi do tanca dziewczynę, a nie...kumpla, który siedzi obok niej, ale może po prostu jeszcze czegoś  o was nie wiem- powiedziała z szerokim uśmiechem Alea, puszczając rękę Dracona i łapiąc dłoń przyjaciółki, która pociągnęła ją w tłum. Mauro stał wyczekująco, z wyciągniętą ręką. Blondyn zmierzył go wzrokiem i wstając odparł z powagą:
-Zapomnij, ja z tobą za rękę chodzić nie będę- uśmiechnął się jednak lekko słysząc teatralnie ubolewającego nad tym Mauro. Zamiast na parkiet, ruszyli jednak w stronę baru.
-Oo, bez Alei?- spytał Adam odwracając się do nich i podając im szkalnki.
-Czemu miałbym wszędzie z nią chodzić?
-No wieesz, biorąc pod uwagę, że nie mogliście się ze sobą rozstać od parku...-odparł David podchodząc do nich, opierając się na ramieniu przyjeciela, ponieważ sam ledwo mógł ustać.
-Myslę- odparł Draco, zdejmując go z siebie- że to zupełnie nie powinno was obchodzić.- skończył z uśmiechem i odszedł do machającej w jego stronę Ann.
-Racja...to nie nasza sprawa, nie powinno nas to obchodzić- stwierdził z powagą Mauro,a po chwili dodał z uśmiechem- chociaż ja i tak wiem, że będziemy się wtrącać. Uwielbiam mieszać się w nie swoje sprawy.
Alea tańczyła z Marlene, usiłując za nią nadążyć i modląc się w duchu, by wreszcie chciała zrobić sobie przerwę. Po kilkunastu minutach tańczenia na ledwo mogących ustać nogach było wyzwaniem. Nagle Marlene stanęła w miejscu, zaplotła ręce na piersi i intensywnie nad czymś myślała. Nie zareagowała nawet wtedy, gdy podszedł do nich Mauro i stanął tuż przed nią. Jej twarz nagle się rozjaśniła, jakby wpadła na genialny pomysł.
-Wiem!- krzyknęła. -Chodźmy na dwór!
-Po co?- spytał Draco, podchodząc do Alei i kładąc brodę na jej ramieniu
-Nie wiem...może zapalić?- spytała rozglądając się po znajomych, szukając poparcia, a nagle uderzyła się w czoło, przypominając sobie niezwykle ważną kwestię- A niee, ja przecież nie palę, pamiętam.- dodała uśmiechąjąc się szeroko i przytulając do stojącego obok Mauro.
-Idziemy stąd?- szepnął Alei do ucha Dracon
-Myślisz, ze możemy ich zostawić?
-Poradzą sobie- uśmiechnął je lekko i pociągnął ją w stronę sofy, by zabrać z niej ich rzeczy. Alea ubrała swój płaszcz i wzięła torbę od chłopaka, uśmiechając się do siedzących Heleny i Ann, które jednak prawdopodobnie nie wiedzą, co dzieje się dookoła nich. Jedynie Helena uśmiechnęła się ciepło i pomachała im. Była spokojniejsza po rozmowie z Alea, wiedziała, że z jej strony nic nie grodzi jej znajomym. Ciemnowłosa poczuła jak Draco łapie ją delikatnie za rękę, prowadząc do wyjścia. szła za nim powoli, uważnie stawiając każdy krok. Wiedziała, ze znowu czeka ją spacer po koszmarnych uliczkach Londynu w mało wygodnych wysokich butach. Zmrużyła oczy, kiedy natrafiła na ostr światło latarni.
-Gdzie idziemy? -spytała patrząc na Dracona
-Przed siebie, jak zwykle.


Nie wiem, jak mam ocenić ten rozdział, więc to już zostawię Wam :) dodam tylko, że nadal bardzo lubię pytania http://ask.fm/ArlandriaSalarin :)) i mała reklama bloga koleżanki http://all-about-fashioon.blogspot.com/ gdzie ostatnio pojawiłam się z Marią ;)

18 komentarzy:

  1. wiesz, jak strasznie nie mogłam się doczekać tej notki. :D
    jest naprawdę rewelacyjna. rozmowa Alei z Livią była bardzo naturalna, choć nie powiem - dosyć bolesna.
    NO I BIBA! <3
    Boże, jak ja strasznie kocham tę notkę, jak ja strasznie kocham Mauro (ale tylko w wydaniu Mauro) i jak ja strasznie kocham Marlene, KTÓRA NIE PALI, PAMIĘTA <3
    staaaara, idealne, perfekcyjne :D
    szablon prezentuje się wspaniale. wiem, że jeszcze nie widziałaś go na swoim blogu, bo dopiero go wkleiłam (;*), ale jestem pewna, że Ci się spodoba. :)
    podziękuj ładnie Ombre, bo jest niezastąpiona. ^^
    a jeszcze wracając do notki, stara, naprawdę znajomi Alei są tak wspaniali, że sama bym chciała takich mieć (nie, nie, nie, tak naprawdę wcale nie mam :>)

    ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahh nowy rozdział :) Bardzo mi się podoba i z niecierpliwością wyczekuję następnych! I cudny nowy szablon!!!
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym pisaniu.

    ~DreamyDevil

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhm, uhm, uhm! Taktaktak. Ładneładneładne. Potrójnie. Podoooba mi się relacja między Draco i Aleą :)


    ... to był pierwotnie długi dość komentarz, ale usunęłam większość treści, bo główny przekaz był taki: "podoba mi się wszystko co jest zawarte w tym rozdziale", tylko rozłożone na części pierwsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohyey! Jak zawsze musiałam przeczytać dwa razy (z ogromną przyjemnością!) i podumać trochę zanim ogarnęłam się na tyle by napisać coś sensownego, a jak już kliknęłam w komentarze to zobaczyłam nowy szablon. Absolutnie wspaniały!
    Ja nie zamierzam 'usuwać większości treści' chociaż przekaz będzie właśnie taki, że 'podoba mi się wszystko co jest zawarte w tym rozdziale'.
    A więc. Sam początek, czyli jak czuje się Alea po rozmowie z Ollivanderem.Uwielbiam Aleę i szczerze ją podziwiam, jak bym chyba zupełnie skiksowała po tylu przeżyciach, takim napływie informacji. W ogóle nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak ona się w tym wszystkim odnajduje. Niesamowicie silna psychicznie laska :D Wielki respect, że nie zwariowała :D
    Chociaż ta kwestia nie była w sumie poruszana w tym rozdziale to mega intryguje mnie sprawa relacji pomiędzy Aleą i Lucjuszem, co też z tego wyniknie i jakie jeszcze tajemnice się z nimi łączą.
    Rozmowa Alei i Livii jest taka szczera...bardzo naturalna i prawdziwa, ale i w pewnym sensie przykra. To zawsze jest trudne gdy przyjaciele oddalają się od siebie. Aż mi się ich tak żal zrobiło.Życie jest nieprzewidywalne (szczególnie Alei!)i chociaż żal przeszłości to 'teraz wystarczy małymi krokami iść do przodu i nie oglądać się za innych' - bardzo spodobało mi się to zdanie, dodaje takiej siły i podbudowuje psychicznie.
    'Nie był jej nic winien, nic z tego nie miał, a mimo tego wiedział, że musi przy niej być.' - jejku,Draco! To świetne jak bardzo jest Malfoyowski a przy tym jednak widać, że to człowiek z uczuciami a nie zimna maszyna. To też pokazuje jak umiejętnie umiesz z Malfoyów wyciągnąć wszystko to, co pozostawało ukryte w HP - moim zdaniem Jo trochę jakby zaniedbała ich rodzinę, mogła wprowadzić tyle fascynujących szczegółów i wątków...ale na szczęście Ty to potrafisz!
    Cały opis imprezy jest taki...powiedziałabym, że fajny, ale moc tego słowa jest zdecydowanie za słaba. Bardzo przyjemy tak się uśmiechałam do monitora czytając.'rewelacyjne, ich zdaniem,(...)' hhaha! uwielbiam taki zabieg narratorski :DD
    Marlene! Kocham tę postać (i zupełnie nie mam pojęcia do kogo się odnosi xDDD).
    Rodzina Salarinów - temat tabu <- uwielbiam ten wątek! (Chociaż nie ma takiego,który by mi się nie podobał) Aż mnie ciarki przechodzą jak się zastanawiam czym jeszcze nas zaskoczysz i co jeszcze się wydarzy. *.*
    Końcowa wymiana zdań pomiędzy Aleą a Draconem idealna do sytuacji, w której się znaleźli, świetnie dopasowane - jak zawsze z resztą.
    So awesome once again.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm.. znalazłam kilka literówek, ale to nieważne. Rozdział jest jak zwykle świetny, choć trochę mało w nim było zwrotów akcji. Piszrszbcoraz lepiej. Chociaż jestem trochę zawidziona, bo myślałam, że będzie się dużo działo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *piszesz coraz

      Usuń
    2. To miała być bardzo luźna notka, taka chwila na odsapnięcie, bo w następnych będę bardzo, bardzo mieszać :D

      Usuń
  6. aaaaa *-* w końcu rozwija nam się wątek D i A :D taaak długo na to czekałam hahaha,poza tym bardzo lubię fragmenty gdzie oni wszyscy razem się spotykają :D Ogólnie rozdział jak zwykle świetny, tak trzymać! Oczywiście nie mogę się doczekać kolejnego, życzę mnóstwa weny i pozdrawiam serdecznie!:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Potwierdzam, dobra biba.
    Czekam na następne, poprawiaj liretówy ;*

    /Hell.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy kolejna notka????

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniale piszesz! PRAGNĘ więcej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś cudownego, kiedy nowość?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) a odpowiedź o nowy rozdział dokładnie taka sama, jak wcześniej :)

      Usuń
  11. ponieważ narzekasz na brak zainteresowania, a ja już nie mogę doczekać się nowej notki, powiem, że jak zawsze piszesz świetnie. bardzo podobają mi się twoje propozycje muzyczne które fajnie oddają nastrój rozdziału ;3 W twoim pisaniu jest coś magicznego i artystycznego, a to niesamowicie zachęca do czytania. Uwielbiam tą historię <3 Mam nadzieję, że nowa notka pojawi się szybko ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy