Wysoki, blond włosy chłopak uśmiechał się radośnie ze
zdjęcia. Stanowczym ruchem ręki przygarnął do siebie dziewczynkę o kasztanowych
włosach. Mogła mieć 10 lat, nie więcej. Mieli identyczne oczy, rozglądające się
dookoła z ciekawością. Stali pewnie, wyprostowani, niezwykle dumni. Szczęśliwi?
Mocny uścisk ukazywał, jak bardzo są dla siebie ważni. Obraz zaczął się
rozmazywać, kształty przestały być ostre, kolory jakby mniej intensywne.
Zacisnął mocno powieki, nie chcąc, by nawet niewielka łza wydostała się na
zewnątrz. Przejechał dłonią po ramce zdjęcia i z ciężkim westchnięciem schował ją
ponownie do walizki. Podniósł się ze starego fotela i podszedł do stojącego pod
ścianą lustra. Zobaczył w nim swoją zmęczoną twarz. Długie, blond włosy,
związane w kucyk nie wyglądały już tak dobrze. Czarna koszulka opinała
imponujące mięśnie, dłonie, mocno zaciśnięte w pięści, były schowane do
kieszeni brązowej, skórzanej kurtki. Obok niego pojawiła się piękna, długowłosa
dziewczyna ze zdjęcia, starsza o kilka lat. W ciemnoniebieskich oczach radośnie
błyszczały wesołe iskierki. Jedynie ironiczny uśmiech mógł zdradzać jej naturę.
Za nimi stała dwójka dorosłych ludzi. Ciemnowłosa kobieta nieśmiało wychylała
się zza dziewczyny, uśmiechając się promiennie. Wysoki mężczyzna z jasnymi,
lekko przyprószonymi siwizną włosami wystawiał ponad nimi głowę. Chłodne spojrzenie
i surowy wyraz twarzy ustąpił, gdy położył rękę na ramieniu chłopaka. Odruchowo
dotknął miejsca, gdzie powinna spoczywać dłoń, ale jej tam nie było. Tak samo,
jak obok nie było dziewczyny. Wiedział, że się nie pojawią się naprawdę, ale
mimo to, ciągle patrzył w lustro. Za każdym razem, gdy przed nim stawał,
wiedział, że ich zobaczy. W tym lustrze jedynie naprawdę szczęśliwy człowiek
widzi tylko swoje odbicie. Zamknął oczy, a w jego głowie pojawiło się jedno ze
wspomnień
-Claw, proszę, nie możesz się teraz od nas odwrócić- kobieta
z rozpaczą usiłowała przemówić synowi do rozsądku
-Nie widzę powodu, żeby dłużej z wami mieszkać. Jestem
pełnoletni, mogę robić to, co mi się podoba
-Masz dopiero 17 lat! Gdzie chcesz zamieszkać?
-To wystarczający wiek, by zacząć samodzielne życie.
Wynająłem pokój w Hogsmeade
-Chcesz ją zostawić?- kobieta postanowiła zmienić taktykę-
Ona Cię potrzebuje!
-Potrzebowała. Zrobiliście z niej swojego klona, marionetkę
która ślepo wierzy w każde wasze słowo
-Proszę, nie mów tak…
-A co mam mówić? Odkąd posłaliście ją do tej szkoły…
-Szkoła nie ma z tym nic wspólnego! Czy to źle, że chcemy,
żeby szanowała to, co było nam wpajane od pokoleń? By zdobyła dobre
wykształcenie?
-Krzywdzicie ją. Jesteście zaślepieni przez swoją obsesję
-O czym Ty mówisz?
-Macie obsesję na punkcie czystości krwi. Nie akceptujecie
nikogo, kto pochodzi z innej rodziny, nie ważne, jak dobrym byłby
czarodziejem. Wiem co nam wpajaliście. Wiem jaki jest nasz ród, wiem jakie mamy
tradycje, ale czemu nie pozwolicie jej samej zadecydować, jaka chce być?
-Jest taka młoda, nie wie, co jest dla niej najlepsze…
-A wy wiecie prawda? Wzruszające. Nie rozumiem tylko, czemu
nie mogła pójść do Hogwartu, mielibyście ją przy sobie, by ją spokojnie
kontrolować i pilnować, by przypadkiem nie zbliżyła się no nikogo z mugolskiej rodziny
-Nie poszła o tej szkoły właśnie przez to, że przyjmują tam
teraz wszystkich
-Jakoś sześć lat temu wam to nie przeszkadzało- odparł coraz
bardziej rozzłoszczony Claw
-Wtedy nie było tak dużo szlam
-Musisz tak ich nazywać? To zwykli czarodzieje, niektórzy
bardziej zasługują na to miano, niż niejeden czysto krwisty ród
-Nie waż się tak mówić w tym domu. Nie zapominaj kim
jesteś!- szepnęła przestraszona kobieta, rozglądając się na boki
-I Ty się jeszcze dziwisz, że nie chcę z wami mieszkać? Mam
dosyć tych uprzedzeń i wywyższania się. Accio
kufer. – warknął zniecierpliwiony i wyszedł z pokoju unosząc przed sobą ogromny
bagaż.
-Claw, Claw! Zaczekaj!- zatrzymał się, gdy usłyszał za sobą
wołanie i szybkie kroki na schodach
-Coś się stało?
-Czemu się wyprowadzasz Claw?- na te słowa chłopak kucnął
przy dziewczynie i chwycił jej drobne dłonie w swoje
-Nic mnie już tutaj nie trzyma. Zaraz jedziesz do szkoły,
nie będę Ci więcej potrzebny
-Zawsze będziesz mi potrzebny- obruszyła się dziewczynka-
Jesteś moim bratem! Coś się zmieniło? Wcześniej się cieszyłeś kiedy jeździłam
do szkoły, chociaż byliśmy tak daleko.
-Ale teraz zaczynasz prawdziwą naukę. To nie będą takie
zajęcia jak do tej pory. Będziesz musiała poświęcać bardzo dużo czasu na naukę
zaklęć, czekają Cię eliksiry, a dobrze wiesz, że musisz być z nich najlepsza
-Czemu mam wrażenie, że nie chcesz mnie więcej widzieć?-
spytała dziewczynka, usiłując opanować trzęsący się głos
-Jak mogłaś tak pomyśleć? Jesteś moją siostrą, nie mógłbym
Cię zostawić. Po prostu teraz będziemy mieć bardzo dużo zajęć, przez co nie
będziemy mieć tak dużo czasu
-Zawsze odprowadzałam Cię na peron…
-Teraz musze jeszcze coś załatwić. Alea, popatrz na mnie-
dziewczynka podniosła do góry zaszklone oczy- Nie płacz. Wszystko będzie
dobrze, jasne? Nie daj się złamać, nikomu. W końcu nazywasz się Salarin. My
nikomu nie ulegamy
-Będę za Tobą tęsknić…Czemu nie mogłam pójść do Twojej
szkoły?- szepnęła, wycierając mokre policzki
-W Beauxbatons będzie Ci dobrze. Podobno to szkoła dla
takich jak Ty. Jeszcze się spotkamy maleńka, obiecuję.- przyciągnął do siebie
siostrę i przytulił z całych sił. Wiedział, że nie ma odwrotu. Było dla niego
jasne, że bezpowrotnie coś straci i być może będzie chciał to naprawić jakimiś
błahymi i mizernymi działaniami. Ale wtedy będzie już za późno.
Otworzył oczy. Cała trójka wciąż przy nim była. Tęsknił za
nimi. Mimo tego, ze czuł do nich ogromny żal, wręcz nienawiść za to, jak
traktowali innych, co zrobili z jego małą siostrzyczką, byli jego rodziną.
Teraz by tak nie postąpił. Nie zostawiłby ich. Jej. Gdyby wiedział, co się szykuje, co będzie się działo za kilka
lat…Może gdyby przy niej został, nie doszłoby do tego, może byłaby bezpieczna.
To nie musiałby się tak skończyć. Otarł wierzchem dłoni łzy, spływające po
policzkach, a dziewczyna uśmiechnęła się do niego pocieszająco. Odwrócił się od
lustra, odcinając się od wspomnień. Chwycił walizkę w jedną dłoń, a w drugiej spoczęła różdżka. Wszystko dookoła
zawirowało, przedmioty i meble zmieszały się ze sobą, a on poczuł nieprzyjemny
ucisk w brzuchu. Po chwili wszystko wróciło do normy. Znajdował się w
przestronnym, jasnym i zimnym salonie, obok dużej kanapy.
-Wreszcie jesteś Claw
-Proszę wybaczyć pani Assassin. Miałem coś do zrobienia. Coś
się stało?
-Znowu się spotkali. Nie wiem po co, nie wiem przez ile
czasu, ale robi się coraz gorzej. Nie umiemy sobie z tym poradzić
-Byli przy niej?
-Tak, cały czas, ale kiedy są razem nie mogą nic zrobić. Ta
głupia dziewczyna chyba nie rozumie co się do niej mówi
-Nadal się go boją? – spytał Claw, ignorując uwagę o
dziewczynie
-To raczej nic dziwnego
-To co ja mam niby zrobić? Mówiłem, że działam na własnych
zasadach
-Oni chcą, żebyś wrócił
-Nie bądźcie śmieszni. Dobrze wiecie, że nie mogę. Przecież
to by wszystko zepsuło
-Tobie byłoby to na rękę, nie chciałeś tego
-Teraz to czego chciałem, a czego nie, jest bez znaczenia.
Tylko bym jej zaszkodził. To już nie jest ta sama osoba
-Zostawiłeś ją zupełnie samą
-Nie zwalajcie wszystkiego na mnie. Wiem, że popełniłem
błąd, ale to i tak by się stało- warknął rozzłoszczony
-Nie dziw się, że uległa. Nie miała wsparcia. Była wściekła,
że o niej zapomniałeś, dlatego odrzuciła wszystko to, czego jej nauczyłeś
-Wcale o niej nie zapomniałem- syknął przez zęby
-Ona o tym nie wie, Claw. Słuchała rodziców, bo tylko oni
przy niej byli. Nie było obok niej nikogo, kto mógłby przemówić jej do
rozsądku, pogubiła się. Nie możesz się od niej odwrócić tylko dlatego, że stała
się taką osobą, której nie do końca akceptujesz. Wiesz, że teraz jest inaczej
-Kiedyś sobie wszystko przypomni, znowu będzie taka jak oni.
Jak oni wszyscy!- powiedział wściekłym, łamiącym się głosem- Jak mogę
zaakceptować kogoś, z kim przez lata walczyłem?- szepnął, osuwając się
bezwładnie na kanapę, po czym schował twarz w dłonie. Starsza kobieta usiadła
obok niego i położyła dłoń na jego plecach. Mimo swojej surowości,
zachowawczości i wydawałoby się, zupełnego braku uczuć współczuła mu. Wiedziała,
w jak ciężkiej znalazł się sytuacji i że nie ma takiego wyjścia, które by
nikomu nie zaszkodziło.
-Nie możesz jej znowu zostawić Claw. Musisz pamiętać, że to
Twoja siostra, nawet jeżeli ona sama o tym zapomniała.
Rozwinęło się w kierunku, którego ani trochę się nie spodziewałam, ale wychodzi ci to świetnie, więc rób swoje dalej! ;)
OdpowiedzUsuńHef. ;*
niesamowite, czekam niecierpliwie na rozwiązanie całego tego zamieszania, a wtedy przeczytam opowiadanie od początku zwracając uwagę na szczegóły. piszesz fenomenalnie, powtarzam się ;D
OdpowiedzUsuń/tosinka
boże, jesteś najlepsza, kocham twoje opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńnie będę już czytać Twoich notek przed publikacją, bo potem mi się mylą i muszę czytać jeszcze raz XD
OdpowiedzUsuńlubię Salarinów :D i Claw jaki kochany braciszek, ojej! przeurocze.
:*
jasne, że będziesz, ktoś musi oceniać, czy to się nadaje do publikacji ;**
UsuńHej, dopiero doczytałam cały komentarz. Jak to "musisz" czytać jeszcze raz, Ty CHCESZ czytać jeszcze raz ;**
UsuńZobaczyłam reklamę bloga, tak samo jak wiele razy już na "proroku codziennym" ale nigdy w niego nie wchodziłam. Teraz się wyjątkowo nudziłam to weszłam iii...zakochałam się w tym opowiadaniu :D Przeczytałam od początku do końca i kompletnie nie mogę się doczekać kolejnych notek, nie spodziewałam się, że jakiś blogowe opowiadanie może mi się tak spodobać :D Gratuluje i czekam na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuńMasz super pomysły ale strasznie wolno piszesz.
OdpowiedzUsuńjak pisze? :O ej serio, bo nie rozumiem. wolno pisze na klawiaturze? czy wolno macha długopisem po zeszycie? wtf?
UsuńTo tak...dziękuję, ale byłabym wdzięczna za wyjaśnienie, bo nie do końca jest dla mnie jasne. Mało notek, czyta się wolno czy akcja za wolno się toczy?
UsuńEee taam, gadanie. Piszesz spoko i czesto dodajesz notki. Pozdrawiam was obie powyzej i Maria, naprawde, regeneruj wene, a Arlandria, prosze ty mi tego nie rob! Jak obie zawiesicie to juz wgl strace zapal! Notka jak zwykle swietna, coraz wiecej pojmuje i coraz bardziej sie ciesze. Tobie tez weny i przy okazji bardzo dziekuje za wszystkie komentarze u mnie ;)
Usuńspokojnie, mam już napisane dwie następne notki, chyba nawet nie jakieś bardzo złe, więc na przerwę się nie zanosi :D
UsuńUfff, juz sie balam ;P przy okazji, wlasnie przeczytalam jeden z twoich komentarzy. Nie ma za co, jestem szczesliwa mogac pomagac TOBIE xD Zapytam z czystej ciekawosci, co sadzisz o postaci Syriusza w moim opowiadaniu? :D Tylko 3 dni! a ja, mam napisane na zapas 2 razy tyle :d
Usuńmyslę, że jest całkiem udana, pokazujesz jego charakterystyczne cechy, takie typowe dla niego cwaniactwo i coś, co mnie irytuje w każdym opowiadaniu- wieklą przyjaźń z Potterem, wiem, że byli bardzo bliskimi przyjaciółmi, ale ja Jamesa zwyczajnie nie znoszę,więc tym się nie przejmuj :)
UsuńSerdecznie zaprasza na Rozdział XXI „Bitwa o Hogwart część 2” na adres: www.niesmiertelne-serca.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWow! Takiego obrotu spraw się zupełnie nie spodziewałam! Mega awesome! Wybacz proszę, że takie nieskładne komentarze, ale wychodzi tu mój brak kreatywności ^^ Jak się zachwycam to brak mi słów. Jest druga w nocy a ja siedzę i robię maślane oczy do monitora.
OdpowiedzUsuńPostać brata bohaterki bardzo,bardzo mi się spodobała, wgl,kocham to, że ta historia jest tak skomplikowana i pełna tajemnic *.*